Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 grudnia 2017

Wznowienia polskiej fantastyki

Na przyszły rok wydawcy już zapowiedzieli kilka powtórek z rozrywki (nieraz dość wątpliwej). Ma się ukazać cała kolekcja pod kłamliwym tytułem „Mistrzowie Polskiej Fantastyki” (właściwym byłoby np. „Fabryczni Miszcze”). Ale zanim przejdę do produktów i producentów z Fabryki Słów, najpierw o literaturze i pisarzach, bo Jaguar zapowiedział wznowienie cyklu Ewy Białołęckiej, a Uroboros Aleksandry Janusz.


Bo się zmęczyła...


Na początek autorka, której nie odradzam, nie doradzam. Moja porada to: wstrzymać się z zakupem. Dlaczego? Po kolei i będzie długo.

Ewa Białołęcka to pisarka, której twórczość bardzo lubię i śledzę od początku – od pierwszych publikacji na łamach Czerwonego Karła (fanzina Gdańskiego Klubu Fantastyki). Debiutowała tam w 1991 roku opowiadaniem Smok, dwa lata później ukazało się opowiadanie Kolekcjoner, a w 1994 roku Pierścień dla bestii plus Zarys smokologii. W tzw. międzyczasie, na łamach miesięcznika Fenix, ukazało się kilka opowiadań Białołęckiej.


Dlaczego o tym wspominam. Otóż już wtedy Białołęcka akcję swoich opowiadań umieszczała w krainie Lengorchia, w której żyją m.in. ssakowate smoki. Bohaterami części owych opowiadań byli rycerz Erill i młoda smoczyca Oura. Z cyklem lengorchiańskim związane chyba też jest opowiadanko w nieco innym, bardziej mrocznym klimacie – Jestem lamia (Fenix, nr 3, 1994). Szkoda, że dotąd nikt nie pomyślał o wydaniu zbioru owych lengorchiańskich opowiadań... Jeśli gdzieś zdobędziecie stare Czerwone Karły, Feniksy czy Click! Fantasy (bo tam część była przedrukowana), to na pewno nie będziecie rozczarowani.

Ilustracja Ewy Białołęckiej z Czerwonego karła nr 7

Rozgłos przyniósł jej jednak cykl – także umieszczony w Lengorchii – Kroniki Drugiego Kręgu. Po raz pierwszy z Kamykiem i jego smoczym przyjacielem mogliśmy zapoznać się w 1994 roku w opowiadaniu Tkacz iluzji (Nowa Fantastyka, nr 8, 1994), za które autorka dostała Nagrodę Literacką im. Janusza A. Zajdla. W 1997 roku ukazał się zbiór opowiadań, pod tym samym tytułem, w wydawnictwie Supernowa.


Z Supernową części autorów było jednak nie po drodze – wydawca narzucał im zbójeckie umowy, dzięki którym przejmował prawa do utworów, książki były źle dystrybuowane, a autorzy nie mieli wpływu na graficzne opracowanie wydania. Tak o tym mówiła Ewa Białołęcka w wywiadzie dla Katedry:
okazało się, że za pomocą sprytnego kruczka w umowie, Supernowa odebrała mi (i nie tylko mnie) prawa wydawnicze do książki i tytułu. Innymi słowy, niby miałam prawa autorskie, ale i tak nic z własną pracą nie mogłam zrobić. Wydawnictwo Supernowa na moje protesty odpowiedziało, że owszem, zwrócą mi prawa wydawnicze jeśli im zapłacę 20000 (słownie: dwadzieścia tysięcy) dolarów, bo na tyle wyceniają swoje ewentualne „straty”. To były kpiny w żywe oczy, potraktowano mnie zresztą wtedy wyjątkowo nieuprzejmie.
Pewnie to było jedną z przyczyn powstania wydawnictwa Runa, w którym odnalazła się i Białołęcka. Tam, w 2003 roku, ukazały się dwa kolejne tomy Kronik Drugiego Kręgu (Kamień na szczycie oraz Piołun i miód), w 2005 wyszła całkowicie zmieniona wersja Tkacza iluzji – w dwóch tomach, pt. Naznaczeni błękitem.



I tak ładnie to działało, aż się skichało. Cykl o Kamyku miał być zamknięty powieścią Czas złych baśni. Wstępnie pojawiała się w zapowiedziach Runy bodajże od 2004 roku.

W 2008 roku wydawało się, że wydanie już jest pewne – Runa zaprezentowała okładkę Czasu złych baśni. Acz, czytając między wierszami, można było zauważyć, że wydawca traci cierpliwość do autorki. W każdym razie Runa w zapowiedziach zastrzegła, że książka będzie w księgarniach około cztery miesiące po dostarczeniu przez Białołęcką manuskryptu. Takie publiczne naciski na autora nie są czymś zwyczajnym, więc chyba wydawca był już ostro wkurzony. 

Trzecie podejście – książkę zapowiedziano na 2009 rok. Komentarz wydawcy z października 2008:
rozmawiałam z Ewą Białołęcką i dowiedziałam się, że pisanie postępuje. Na razie jest gotowy rozdział pierwszy z planowanych trzech i (nieuładzone na razie) kawałki następnego.
Ostatecznie wydawca znowu nie dostał materiałów od autorki.

Po raz kolejny (już czwarty) Czas złych baśni zapowiadany był na 2010 – wówczas na Esensji i Gildii opublikowano fragment książki. W tym samym roku Białołęcka informowała, że „jest już zmęczona” tym cyklem, a na dodatek całość nie chce się domknąć w jednym tomie. Obiecała jednak, że cykl dokończy.

Runa planowała chyba wznowienie całości Kronik Drugiego Kręgu w nowych okładkach, nawet pokazano jak to będzie wyglądać, ukazała się część pierwsza pierwszego tomu (Naznaczeni błękitem – możliwe, że reszta wyszła tylko w ebookach). Ale znowu autorka nie dostarczyła materiałów do druku Czasu złych baśni.




W końcu wydawcy puściły nerwy i publicznie poinformował, że kończy współpracę z Białołęcką. Ale zaraz znalazł się nowy – Fabryka Słów. W 2012 roku po raz kolejny wydała pierwszą część Naznaczonych błękitem. Co trudno rozumieć inaczej, niż jako wstęp do wydania całości (poprzednie wydanie Runy było wciąż dostępne). I na tej jednej pozycji, a raczej połowie pozycji, Fabryka Słów zakończyła. Nie było publicznych informacji, ale można się domyślać, że znowu nawaliła autorka.


Teraz wydanie całości, z ostatnim tomem, zapowiedział Jaguar. Doświadczenia z Białołęcką są, jakie są, więc ponad dwa tygodnie temu wysłałem do przedstawiciela wydawnictwa – Magdaleny Gredeckiej pytanie:
W zapowiedziach Waszego wydawnictwa pojawiły się właśnie Kroniki Drugiego Kręgu Ewy Białołęckiej. W zapowiedzi czytam, że pojawi się „Jeszcze w tym roku (...) długo wyczekiwany ostatni tom serii!”. 
Moje pytanie: czy ktoś w wydawnictwie tę książkę (ostatni tom) widział czy opieracie się wyłącznie na słowach autorki? Bo przypomnę, że książka od 15 lat nie może jakoś „się napisać”. 
Innymi słowy, moje pytanie dotyczy tego, czy Państwo, jako wydawca, gwarantujecie, że ten tom rzeczywiście się ukaże.
Jaguar zaprezentował już okładki dwóch pierwszych tomów cyklu Białołęckiej.
Nie jest dobrze. A precyzyjniej: jest obrzydliwie

Odpowiedzi nie dostałem, za to na stronie Jaguara nie widzę już słów: „Jeszcze w tym roku (...) długo wyczekiwany ostatni tom serii!”. W tej sytuacji trudno mi doradzać zakup. Moja porada: wstrzymać się, dopóki Czas złych baśni nie trafi do księgarń. Jeśli trafi, to warto kupić, jeśli nie – ktoś ma ochotę na czytanie niedokończonego cyklu? W każdym razie, ja nie.

Powrót do Farewell


To natomiast mam zamiar kupić – Uroboros zapowiedział wznowienie debiutanckiej książki Aleksandry Janusz – Dom Wschodzącego Słońca (pierwsze wydanie: Runa 2006). Tak to swego czasu reklamowała Runa:
Pierwsi magowie przybyli do miasta Farewell w czasach, kiedy na parkietach królował charleston, a alkohol można było kupić wyłącznie na czarnym rynku. Od tamtej pory minęło niemal sto lat, a oni nadal tutaj są. Nie wyłowisz ich jednak z tłumu. Z pozoru niczym nie różnią się od zwykłych ludzi. Żyją na granicy dwóch światów, chroniąc śmiertelników przed nieznanym.
Eunice Wight – współczesna nastolatka – stawia pierwsze kroki w zawiłej sztuce magii. Jeszcze nie w pełni rozumie, czym jest świat, do którego przyszło jej należeć. I chociaż zawsze może liczyć na wsparcie starszych magów, im również nie brakuje problemów, z którymi będą musieli się uporać. Mag-szermierz Lloyd zmierzy się ze swoją mroczną przeszłością. Błyskotliwy informatyk Timothy wyjdzie poza wirtualny świat. Narcystyczny rockman Gabriel wreszcie zacznie podejmować własne decyzje. Razem z zakonnicą Weroniką, wiekowym Krzysztofem oraz niespodziewanym przybyszem z odległych stron stawią czoło mitycznym bestiom oraz dawnym – i nowym – wrogom.
Dom wschodzącego słońca - okładki z Runy, wydania w ebooku i wydania czeskiego

Książka miała dobre recenzje. W Runie swego czasu zapowiadano kontynuację pt. Mandala. To miało być o...:
zmaganiach z wampirem Juliusem. Równocześnie bohaterowie odkrywają, że miasto zaczyna się niepokojąco zmieniać.
Ale Runa zeszła była z tego świata, więc Mandala się nie ukazała. Z ciepłym przyjęciem spotkał się jednak kolejny cykl Aleksandry Janusz, Kroniki Rozdartego Świata, więc ktoś wpadł na (dobry) pomysł powrotu do miasta Farewell. Dom Wschodzącego Słońca i Mandala mają się ukazać w pierwszych miesiącach 2018 – autorka informowała na facebooku, że Mandala już „jest w redakcji”. Przy czym tom pierwszy ukaże się z pewnymi zmianami, zacytuję Aleksandrę Janusz:
Nowe wydanie będzie poprawione w stosunku do pierwszego, jest także uwspółcześnione (czas cyklu przeniosłam z lat ok. 2000 na ok. 2010).

Fabryczni miszcze


Pod szumną nazwą Edipresse Polska zapowiada kolekcję autorów ze stajni Fabryki Słów. Szumną, bo gdzie ci Mistrzowie Polskiej Fantastyki? Za gwiazdy robią tam: autor jednej dobrej książki (Grzędowicz – Pan Lodowego Ogrodu), wybitny grafoman (Pilipiuk), facet, który gania własny ogon (Piekara z cyklem inkwizytorskim).

Do tego autor, który naraził mi się identycznie jak Białołęcka – Kołodziejczak. Rzeczony delikwent w 2014 roku wypuścił jedną trzecią powieści (tak, tak, całość miała mieć trzy tomy) Biała reduta i ani myśli dokończyć. Poza tym Kołodziejczak jest świetnym światotwórcą, ale pisarzem miernym. Czerwona mgła, która ma się ukazać w kolekcji, poza interesującym uniwersum nie ma wiele do zaoferowania – główny bohater, jak Conan, idzie i tnie wszystko równo w murawą, by na końcu zetrzeć się z superpotworem. Trochę żenujące wrzucać takie coś do kolekcji o nazwie Mistrzowie Polskiej Fantastyki... [Edycja: a teraz mea culpa – jadąc z pamięci, pomyliłem książki, to co napisałem dotyczy powieści Czarny horyzont, a Czerwona mgła to jednak zbiór opowiadań otwierających cykl].

A dalej jest jeszcze gorzej: autor największego szajsu w polskiej fantasy (oczywiście chodzi o Ziemiańskiego i Achaję), autorka książek klasy – jadąc alfabetem – co najwyżej O (Kozak), facet, któremu powinni zakazać pisania, bo nie umie (Gołkowski) i niejaka Jadowska, o której nie mam nic do powiedzenia, bo dotąd nie zachęciła mnie do kupienia czegokolwiek opatrzonego jej nazwiskiem.

I jest jeszcze, to przypadek szczególny, Komuda. Autor książek historycznych, a nie fantastycznych. Książek, dodajmy, przeciętnych. Komuda bez wątpienia jest znawcą okresu, w którym umieszcza akcję swoich powieści, ale fajnie by było, gdyby talent literacki dorównywał owej wiedzy...

Na własny użytek nazwałem więc tę kolekcję właśnie Fabryczni Miszcze – uważam, że to znacznie bardziej pasujące określenie.

Ale poziom literacki, to jeszcze nie wszystko. Jak wiadomo, fabryczni autorzy traktują swoje cykle jak cytryny – wyciskają prequelami i sequelami do granic możliwości. Może więc słusznie, że w kolekcji tylko części owych cyklonów znajdą miejsce...

I kolejny kamyczek – część książek podzielono na dwie części (jakie to fabryczne), więc wcale to nie wychodzi jakoś wyjątkowo tanio.

Podsumowując – zbieranie kolekcji odradzam. Co mogę polecić: tylko Pana Lodowego Ogrodu i Kossakowskiej, Rudą sforę. Pana dostajemy w całości, a Ruda sfora to samostojka. Literacko też akurat te pozycje wyglądają dobrze. I nie są podzielone na części (z wyjątkiem PLO t. 4).


LISTA TYTUŁÓW:
1. Pan Lodowego Ogrodu tom 1 – Jarosław Grzędowicz 11-01-2018 
2. Pan Lodowego Ogrodu tom 2 – Jarosław Grzędowicz 25-01-2018 
3. Pan Lodowego Ogrodu tom 3 – Jarosław Grzędowicz 08-02-2018 
4. Pan Lodowego Ogrodu tom 4 cz. 1 – Jarosław Grzędowicz 22-02-2018 
5. Pan Lodowego Ogrodu tom 4 cz. 2 – Jarosław Grzędowicz 08-03-2018 
6. Księga Jesiennych Demonów – Jarosław Grzędowicz 22-03-2018 
7. Achaja tom 1 cz. 1 – Andrzej Ziemiański 05-04-2018 
8. Achaja tom 1 cz. 2 – Andrzej Ziemiański 19-04-2018 
9. Achaja tom 2 cz. 1 – Andrzej Ziemiański 27-04-2018 
10. Achaja tom 2 cz. 2 – Andrzej Ziemiański 17-05-2018 
11. Achaja tom 3 – Andrzej Ziemiański 30-05-2018 
12. Zapach Szkła cz. 1 – Andrzej Ziemiański 14-06-2018 
13. Zapach Szkła cz. 2 – Andrzej Ziemiański 28-06-2018 
14. Wieże do nieba – Jacek Piekara 12-07-2018 
15. Sługa boży – Jacek Piekara 26-07-2018 
16. Młot na czarownice – Jacek Piekara 09-08-2018 
17. Miecz aniołów – Jacek Piekara 23-08-2018 
18. Łowcy Dusz – Jacek Piekara 06-09-2018 
19. Kroniki Jakuba Wędrowycza – Andrzej Pilipiuk 20-09-2018 
20. Konan Destylator – Andrzej Pilipiuk 04-10-2018 
21. Operacja Dzień Wskrzeszenia – Andrzej Pilipiuk 18-10-2018 
22. Wampir z M-3 – Andrzej Pilipiuk 30-10-2018 
23. 2586 Kroków – Andrzej Pilipiuk 15-11-2018 
24. Kuzynki – Andrzej Pilipiuk 29-11-2018 
25. Księżniczka – Andrzej Pilipiuk 13-12-2018 
26. Dziedziczki – Andrzej Pilipiuk 27-12-2018 
27. Zaginiona – Andrzej Pilipiuk 10-01-2019 
28. Zborowski – Jacek Komuda 24-01-2019 
29. Diabeł Łańcucki cz. 1 – Jacek Komuda 07-02-2019 
30. Diabeł Łańcucki cz. 2 – Jacek Komuda 21-02-2019 
31. Czarna Bandera – Jacek Komuda 07-03-2019 
32. Siewca Wiatru cz. 1 – Maja Lidia Kossakowska 21-03-2019 
33. Siewca Wiatru cz. 2 – Maja Lidia Kossakowska 04-04-2019 
34. Ruda Sfora – Maja Lidia Kossakowska 18-04-2019 
35. Czerwona Mgła – Tomasz Kołodziejczak 02-05-2019 
36. Demony Leningradu – Adam Przechrzta 16-05-2019 
37. Adept – Adam Przechrzta 30-05-2019 
38. Złodziej Dusz – Aneta Jadowska 13-06-2019 
39. Nocarz – Magdalena Kozak 27-06-2019 
40. Komornik – Michał Gołkowski 11-07-2019


55 komentarzy:

  1. Ja bym poleciła z Fabrycznego cyklu jeszcze Adepta Przechrzty. Czyta się to przyjemnie, ukazał się już drugi tom, trzeci też się już ponoć pisze, więc nie będzie problemu z oczekiwaniem w nieskończoność na zakończenie opowieści

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tej książce się nie wypowiadałem, bo nie czytałem, ale to jedna z nielicznych publikacji FS, która budzi moją ciekawość. Ale już to rozrosło do cyklu, a w kolekcji tylko tom 1...

      Usuń
    2. Lena, a mówisz o Adepcie czy Demonach Wojny?

      Usuń
    3. A rzeczywiście są dwie jego książki, no mnie jeśli już, to interesuje Adept.

      Usuń
    4. Świat przedstawiony może Ci sięspodobać, ale podejrzewam, że bohaterowie i ich relacje już niekoniecznie ;)

      Usuń
  2. E tam, "Naznaczeni błękitem" wcale nie są mocno zmienieni w stosunku do "Tkacza iluzji". Poza dodaniem dwóch opowiadań (lub trzech, ale nie jestem pewna co do tego trzeciego), które w "Tkaczu..." nie występują (za to chyba ciągle można je znaleźć za darmo w sieci), zmieniła się tylko płeć jednego z bohaterów epizodycznych.;)
    Mam w domu "Tkacza iluzji". Chętnie dosztukowałabym resztę cyklu. ALe kupię dopiero całość. Choć może fakt, że jakieś nowe opowiadanie Białołęckiej ma się ukazać w tym nowym zbiorze od Fabryki Słów, nalezy wziąć za dobrą wróżbę.
    A jedno z lengorchińskich opowiadań znajduje się też w runowej antologii "Księga smoków".

    Co do Janusz, to mam dylemat: miałam runowy "Dom...", ale nie spodobał mi się jakoś szczególnie, więc go sprzedałam. I teraz mam dylemat. Eh, poczekam, aż w empiku oba tomy przecenią o 50% :P

    Co do fabrycznej serii, to nie komentuję, bo kompletnie mnie ona nie obchodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i to jest właściwa postawa wobec Białołęckiej - ja kupię całość, ale dopiero jak zobaczę w księgarniach "Czas złych baśni". A te opowiadania lengorchińskie też chętnie bym kupił w kompletnym wydaniu.

      Usuń
    2. W sumie też bym chętnie przytuliła opowiadania jako uzupełnienie cyklu. To samo zresztą dotyczy Agnieszki Hałas.

      Usuń
    3. Kilka miesięcy temu pytałem Agnieszkę Halas czy jest szansa na zbiór opowiadań o Krzyczącym w Ciemnościach (część z nich jest trudna do zdobycia). Taką dostałem odpowiedź:

      >>Niestety zbiory opowiadań sprzedają się słabiej niż powieści, problematyczne może być też ponowne publikowanie tekstów dostępnych online... Rozważałam zebranie zbioru opowiadań o Krzyczącym, ale złożonego w większości z tekstów premierowych, niepublikowanych wcześniej. Myślę nad tym :)<<

      Usuń
    4. Jak dla mnie idealna byłaby opcja "pół na pół" - trochę nowego i trochę starego, tego niedostępnego w sieci.

      Usuń
    5. A ja chcę wszystkie stare, poza tymi, które autorka włączyła do trylogii. Nowe oczywiście też chcę :D

      Usuń
    6. To zróbmy taki gruby om, żeby wszystko weszło :D (zresztą, aż tak dużo tych tekstów ostatecznie nie ma).

      Usuń
    7. Ale jednak trochę się uzbierało, a w sieci też są porozrzucane (Gildia, Katedra, Esensja, Fahrenheit,RW2010... Do tego nie znoszę czytania na kompie, a podwójnie nie znoszę czytania bezpośrednio na stronach internetowych (jeśli już tknę ebooka, to tylko w formacie, który otwiera AlReader lub Calibre).

      Usuń
    8. Ale akurat w tym zbiorze, który wydało RW (i który można było przez jakiś czas kupić w papierze, nie wiem, czy jeszcze jest) nie ma opowiadań ze świata Zmroczy. A jakby co, to wszystkie zmroczowe dostępne w sieci są podlinkowane na stronie autorki.;)

      Usuń
    9. Może sobie ściągnę i wydrukuję :D

      Usuń
  3. Za to dzielenie książek na dwie części w ogóle nie lubię takich kioskowych serii. Strasznie się cieszyłam na Pratchetta, ale jak popatrzyłam, że niektóre książki są dzielone i jeszcze nie będzie wszystkich w takim wydaniu, to sobie odpuściłam.
    Dzięki za ostrzeżenie z Białołęcką, bo pewnie bym kupowała, a potem była zła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozycje z tej kolekcji mają kosztować 12,99 zł w prenumeracie i 16,99 w kiosku (t. 1 - 8,99 zł). Więc np. Pana Lodowego Ogrodu, w twardych oprawach, masz za niecałe 65 zł w prenumeracie lub 76,95 w kiosku. Moim zdaniem, warto. Pod warunkiem, że papier będzie w miarę dobry, a nie - za przeproszeniem - srajtaśma :D i czcionka do przyjęcia (PLO nie dzielą na części, a to dość obszerne tomy były, więc mogą iść na znaczne zmniejszenie czcionki).

      Natomiast taką Achaję mogę wziąć jak mi dopłacą z 15 zł za tom, bo szkoda dla tego chłamu miejsca na półkach.

      Usuń
    2. A ja mam pytanie a propos różnicy stron w PLO pomiędzy wydaniem Mistrzów a oryginalnym. Tomy z kolekcji mistrzów mają po ok. 100 stron mniej.. kwestia czcionki?

      Usuń
    3. Na pewno czcionki, ale przeglądałem to w saloniku prasowym - nie ma tragedii, czcionka jest OK. Zresztą było z czego zmniejszać, bo normalnie Fabryka Słów daje czcionkę jdla niedowidzących.

      Usuń
  4. Polska rzeczywistość jest jaka jest - czasami upadnie wydawnictwo, czasem życie zmusi autora do rezygnacji z pisania na czas jakiś. Myślę, że warto cierpliwie odczekać - nie trzeba od razu kupować cyklu, ale jakiś benefit of doubt warto założyć i autora raczej wspierać, jeśli podejmuje próbę powrotu (innym takim autorem jest Kres).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Kresem jest nieco inna sytuacja. Po 1. bo części cyklu szererskiego bronią się jako samodzielne powieści, po 2. facet uczciwie poinformował: Wypaliłem się, więcej pisał nie będę.

      Do Pani - bo chyba teraz wielkiego faux pas nie popełnię odkrywając karty - pretensji nie mam :D A bo nie kupiłem swego czasu "Domu Wschodzącego Słońca" (nawet nie pamiętam przyczyn, choć 2006 rok to nie był dla mnie czytelniczo dobry czas). A bo Dom można czytać (chyba) jako samostojkę.

      Natomiast Ewa Białołęcka od piętnastu już niemal lat (2003 roku) najpierw raczyła nas bajkami o już nadciągającym zwieńczeniu cyklu, a potem dość niemiło reagowała na pytania o "Czas złych baśni". Do tego ten cykl akurat wymaga zakończenia.

      Usuń
    2. Tylko Ewa mogłaby opowiedzieć, co się w międzyczasie działo, no i wiadomo, ze każdy inaczej reaguje na stres. Powiem tak: ja się po prostu ucieszę, jeśli się uda przełamać. Na razie są nowe opowiadania, co już mnie niezmiernie cieszy.
      Ja się z "Mandalą" też Runie trochę spóźniłam - z powodów zawodowych, praca w COI była wyjątkowo przykrym epizodem mojego życia - więc sympatyzuję. No a potem już wydawnictwo się składało i tyle.

      Usuń
    3. Ależ Sz. Pani, tu się nie zgodzimy, bo Pani patrzy z punktu widzenia - nieładnie to nazwę - producenta, a ja klienta. Ale nawet zakładając, że coś się stało, co EB uniemożliwiło skończenie cyklu (choć niczego takiego nie dostrzegam patrząc na jej ożywioną działalność np. w fanfikach) - jeśli wiedziała, że cyklu nie skończy, to po co wkręcała czytelników i wydawców w dwa kolejne wydania? Bo przypomnę, że po wydaniu z lat 2003-2005, Runa w 2010 i Fabryka Słów w 2012 zaczynały od początku wydawać z intencją, że ukończą.

      No można rzec - jelenie sami sobie winni, że zaczęli nie widząc gotowego "Czasu złych baśni". I właśnie m.in. po to napisałem tę notkę - żeby wśród czytelników mniej było jeleni. Stąd moja porada: kupić, ale dopiero jak w księgarniach będzie cały cykl.

      I jeszcze raz podkreślę - w przeciwieństwie do Pani cyklu o Farewell i Kresa cyklu o Szererze, poszczególnych pozycji Kronik Drugiego Kręgu (może za wyjątkiem pierwszej) nie można czytać jako samodzielnych powieści. To de facto jedna powieść podzielona na tomy. To jakby Tolkien "Władcę pierścieni" zakończył na "Dwóch wieżach".

      W każdym razie, jeśli i tym razem EB wystawi czytelników i wydawcę do wiatru, to chyba będzie skończona na rynku... Ja już teraz jestem w szoku, że znalazła wydawcę.

      Usuń
    4. Sytuacja z Supernową była dość toksyczna i umowa nie pozwalała się autorce wywikłać bez silnych przeróbek tekstu. Ewa zupełnie szczerze chciała później napisać Czb, na co nie pozwalała jej sytuacja życiowa, i wreszcie ponaglanie jej stało się trochę taką sytuacją, kiedy każesz biegać komuś ze złamaną nogą. W tej chwili jest niezerowa możliwość, że noga da się zrehabilitować, ciągnąc tę metaforę.

      Usuń
  5. Witam.
    Przedstawię moje własne spojrzenie na sytuację z Kronikami Białołęckiej:

    Runa po odejściu z Supernowej Białołęckiej wydała 2 kolejne tomy cyklu (Kamień i Piołun), następnie poprawioną i rozszerzoną wersję Tkacza jako już Naznaczonych Błękitem. Pamiętam, że cykl czytałem w okolicach 2006-08 roku i też czekałem na Czas złych baśni, jednak bez zbędnej presji i potem o tym zapomniałem.

    Pierwsza moja myśl jest taka: w tym okresie Runa się rozkręcała i z tego co pamiętam Białołęcka, Pacyński, Surmik i Brzezińska (także kierownictwo wydawnictwa) było pierwszym zestawem autorów i właśnie Białołęcka grała wtedy pierwsze skrzypce na półkach w księgarniach (moje domysły), a jej książki prawdopodobnie najlepiej się sprzedawały. Mogło to powodować jakieś natarczywe upominanie jej by ten ostatni tom napisała jak najszybciej, co właśnie by doprowadziło do szybkiego machnięcia tej powieści i kiepskiej jakości z tego wynikającej. Białołęcka wygląda na autorkę, która lubi poprawiać swoje dzieła i pisząc jak najlepiej, a nie na sprinterskie wyścigi byle podać chłam czytelnikom (m.in. Gołkowski czy Mróz "style of writing") - świadczy o tym poprawienie i rozszerzenie Tkacza czy rozrośniecie się Czasu złych baśni z jednej powieści do czegoś większego.

    Nawiązując do przywoływanego Kresa to oficjalnego oświadczenia o braku motywacji/niechęci do wydawania chłamu ze strony Białołęckiej chyba nie było, ale na swoim Facebooku wspominała natarczywym pytającym raz czy dwa, że poświęca się pracy tłumaczki i odkłada pisanie jak chęć/możliwości/motywacja/pomysły/czycuśinnego w końcu przyjdzie.

    Co do teorii, że Białołęcka naciągała Runę czy FS to szczerze nie chce mi się wierzyć w taki obraz sytuacji (bardziej możliwe takie podejście kierownictw w wydawnictwach "Wznowimy 1 tomu cyklu, co ? Ludzie będą kupować, motywacja Ci się zwiększy by napisać resztę...."). Poza tym bardzo ładnie poszperałeś w tych starych wywiadach Brzezińskiej i Białołęckiej z Katedry czy innych miejscach, ale opieranie całej teorii na tych publicznych wypowiedziach, że Białołęcka to wyzyskiwacz i naciągacz jest niemiarodajne i przesadzone (w wywiadach nie zawsze autorzy mówią to co myślą, na tej samej zasadzie można wysnuć teorię, że Dukaj naciąga WL, które wydaje teraz Katedrę czy Serce Ciemności, a Rekursji albo czegoś nowego ani widu ani słychu)

    Co do twojego apelu by nie kupować póki nie ukarze się ostatni tom się nie zgodzę, bo właśnie taki bojkot może zdecydować, że.... znowu tego tomu nie ujrzysz (tak jak i wszyscy). :P Wydadzą Naznaczonych i Kamień, spojrzą, że nikt Białołęckiej nie kupuje to powiedzą "Sorry Ewa, ale nikt nie kupuje tych Smoków, więc nie wznawiamy dalej nawet jeśli masz tam coś nowego skrobnięte" i klops. Niech jelenie kupują od początku i niech czytają, bo naprawdę warto (z pewnością bardziej niż kioskowy cykl fabrycznej makulatury, a tam też mamy urywane cykle).
    Dla mnie jeśli Czas złych baśni się ukarze to się ukarze i kupię (resztę mam w wydaniu sentymentalnym, Runowym, więc wymieniać nie będę), jeśli nie to nie będę wrzeszczał pod niebiosy. Wybaczyłem Kresowi to i Białołęckiej wybaczę pisarską emeryturę (gorzej jeśli Czas będzie chłamem, bo na to łagodny nie będę).

    Pozdrawiam
    JYL

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >>Co do teorii, że Białołęcka naciągała Runę czy FS to szczerze nie chce mi się wierzyć<<

      Nie napisałem, że naciągnęła, bo to zakłada złą wolę "naciągacza". Pewnie EB wierzyła, że skończy wreszcie "Czas złych baśni", tylko jakoś nie wyszło...


      >>bardziej możliwe takie podejście kierownictw w wydawnictwach "Wznowimy 1 tomu cyklu, co ? Ludzie będą kupować, motywacja Ci się zwiększy by napisać resztę...."<<

      Nie bardzo. Przeczy temu i szybkie przerwanie wznawiania (w obu przypadkach nawet tom pierwszy nie ukazał się w całości), a poza tym...
      Runa zaprezentowała okładki wszystkich części.
      Fabryka Słów nie miała finansowego interesu we wznawianiu tylko pierwszej części, bo ta wciąż była na rynku w wydaniu Runy. Poza tym FS nie mogła sama sobie zadecydować o wydaniu (Runa być może mogła, nie wiem jak tam były umowy skonstruowane) - musiała być podpisana umowa z EB, a podpisywanie tylko na połowę "Naznaczonych błękitem" byłoby co najmniej dziwaczne.
      Sądzę więc, że obaj wydawcy mieli obietnicę EB, że w rozsądnym terminie cykl zostanie ukończony.


      >>taki bojkot może zdecydować, że.... znowu tego tomu nie ujrzysz<<

      Wybacz, lecz nie mamy tu do czynienia ze słownym człowiekiem. Raz można komuś dać kredyt zaufania. Ale dawanie takowego kredytu komuś, kto nas zrobił w konia już trzy razy, jest niedorzeczne.
      I to nie jest bojkot, lecz rozsądne poczekanie.

      Usuń
    2. Nie będę komentować sytuacji między Ewą a FS, bo to są wszystko rzeczy, których sama nie powinnam omawiać, ale: nie była zdrowa. W ogóle tamte czasy - ostrej rywalizacji między Fabryką a Runą - najbardziej poniszczyły samych autorów, Ewę się kojarzy, bo już była znana. Atmosfera w wydawnictwie była wtedy mocno niefajna, i nie chcę wchodzić w szczegóły, ale niewiele brakowało, a znalazłabym się w analogicznej sytuacji, różnica jest tylko taka, że mam pozaliteracki zawód i jestem uparta jak osioł, więc mi na różnych rzeczach aż tak nie zależało. To jest jedna z przyczyn, dla której jestem za tym, żeby autorzy się organizowali. Są słabszą stroną, a później cały opad radioaktywny spada na nich.

      Poza tym podłączę tutaj link, który odnosi się do analogicznej sytuacji i zawiera brzydkie słowa, więc jeśli ktoś czuje się urażony, to nie ja zaczęłam.
      http://journal.neilgaiman.com/2009/05/entitlement-issues.html

      Usuń
    3. A tak, Martin też jest wkurzający, ale na jego książkę czekamy niecałe 6 lat, a nie 15. Natomiast co mnie nieco zaniepokoiło - z Pani słów wnioskuję, że CzZB nadal "się nie napisało". Nie wiem czy podziwiać Jaguara za odwagę...

      Usuń
    4. Nie zaglądam nikomu przez ramię przy pisaniu, to prywatna sprawa. Ale myślę, że się możesz mile zaskoczyć :)

      Usuń
    5. Mnie zainteresowała ta wzmianka o ostrej rywalizacji między wydawnictwami, która była skzodliwa dla autorów - bo ciekawe czemu - czy nie powinno być odwrotnie - tj. wydawnictwa starają się ściągnąć do siebie najlepszych, więc oferują korzystne warunki?

      Z punktu widzenia czytelnika lata istnienia Runy wspominam dobrze - ukazywało się wtedy dużo tytułów polskich autorów, sądzę, że więcej niż teraz - bo i Runa i FS, i Supernowa czasem.

      Usuń
  6. Kolekcję Fabryki Słów skomentuje krótko, bo nie ma co tego dłużej komentować. Jak wszystkie tego typu kolekcje skierowana do nowych potencjalnych tłumoków (tfu, tfu klientów), którzy tylko tak fantastykę (w tym przypadku, zazwyczaj kioskowo kryminałami ludzi mamią) widzą "Nową książkę Sapkowskiego w Empiku za 5 dych kupiłem Moniczko, a w kioskach mają taką serię fantastycznych nowości z Panami Lodów to se może potem kupie".

    Autora jednej świetnej książki (zgadzam się w 100% z taką oceną Grzędowicza) i kilku przeciętnych/w miarę udanych (2PLO, 3PLO, KJD i słabizna 4PLO, ale już dopełnię cykl) jednak zakupię, bo tanio (porównując do dwóch poprzednich fabrykowych wydań) i nareszcie na twardo (czcionka nawet jak mniejsza to lepsza od tej wielgachnej, którą FS stosuje wydając swoje książki i pompując je objętościowo).

    Natomiast niepełność cykli wynika z tego, że liczą na dużą popularność wśród tłumoków, by potem serię dalej przedłużyć, jeśli ich sprzedaż zadowoli. Pomysł też by PLO1 Grzędowicza dać na start bardzo sprytny, bo jeśli ktoś tą pierwszą za 9 ziko przeczyta to bardzo prawdopodobne, że na fali zachwytu zamówi prenumeratę, myśląc, że reszta woluminów to taki sam poziom. :D

    Książek Pani Janusz nie czytałem i raczej nie sięgnę, bo z tego co zerknąłem głównie spod pióra wychodzi fantastyka dla młodszego czytelnika, a ja już za stary i książkowo wybredny oraz markotny ponad miarę. :(
    Możliwe, że pozytywne recenzje (dotyczy w sumie obu cykli) jednak mnie jakoś skierują by się przełamać. :)

    JYL

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mam czwartego tomu PLO i być może z kolekcji dopełnię, ale tylko wtedy, jeśli będzie zbliżony format.

      Usuń
    2. To nie są stricte młodzieżówki, to jest regularna lekka fantastyka. Są napisane tak, żeby osoba 14+ mogła to przeczytać, ale w dół byłoby ryzykownie.

      Usuń
    3. 14+, ja myślę 10+ wystarczyłoby. W wieku 14 lat to się już miało przeczytanego "Władcę pierścieni", sporą część Ekumeny i zaczynało się Wiedźmina...

      Usuń
  7. Ta seria z Mistrzami Polskiej Fantastyki to dla mnie jakaś porażka. Poza Panem Lodowego Ogrodu to jakieś kawałki serii, a do tego książki dzielone na części.
    W mojej ocenie jest to kolekcja dla kogoś, kto chce sobie postawić zbiorek na półce, żeby inni widzieli. Nic poza tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie wiem czy zauważyłaś przy okazji taką ciekawostkę - w Kolekcji brak jedynego autora, który publikował w FS i zasługuje na miano Mistrza Polskiej Fantastki, czyli Huberatha. Ostatnią powieść, właśnie w Fabryce, wydał w 2012 roku. Kiedyś rozstał się z Wydawnictwem Literackim, wychodzi na to, że z FS też... Czyżby kolejny, który odpuścił sobie pisanie?

      Usuń
    2. Widzisz, na to uwagi nie zwróciłam, ale wygląda na to, że coś jest na rzeczy...

      Usuń
  8. Z całej serii interesuje mnie tylko Ruda sfora. Resztę albo mam, albo mnie nie kręci. A na dobrą jakość papieru raczej bym nie liczyła, jeszcze sięchyba taka nie zdarzyła w takich seriach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIe czytałaś Rudej sfory? To takie trochę bajkowe, nieco (z naciskiem na "nieco") przypomina mi Catherynne M. Valente "Nieśmiertelnego".

      Usuń
    2. Czytałam, ale mam tylko ebooka, a jak mi się coś naprawdę podoba, to chcę papier :)

      Usuń
  9. Też czytałam tylko ebooka, książka papierowa to całkiem co innego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten "Drugi krąg" w wydaniu Jaguara to coś nowego ? W wydaniu Runy nie było takiego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po prostu Naznaczeni Błękitem cz. 2

      Usuń
    2. Też sądzę, że to po prostu zmiana tytułu Naznaczonych błękitem 2. Mam nadzieję, że książki wyjdą w tej samej wersji co poprzednio, bo nie mam zamiaru wymieniać książek na nowsze wydanie, tym bardziej, że okładki są paskudne, tylko uzupełnić cykl (Naznaczonych błękitem mam tylko cz. 1 - mam też Tkacza iluzji, więc nie piliło mnie specjalnie, żeby to kupić).

      Usuń
  11. no i co? Kończy się rok 2018,a "Czasu złych baśni" w zapowiedziach Jaguara nie ma...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pisałem - nie kupować, dopóki ostatni tom nie znajdzie się w księgarniach. Coś słabo to widzę - CzZB był zapowiedziany na listopad, ale nie wyszedł, a teraz w ogóle nie ma tej pozycji w zapowiedziach...

      Usuń
    2. Napisałam do wydawcy własnie w związku z tym. "Autorka jeszcze kończy, ale już niebawem." - tyle się dowiedziałam. xD

      Usuń
    3. Aha, ale ta śpiewka jest na liście przebojów od czternastu lat :D

      Usuń
    4. Dowiedziałam się jeszcze, że wydanie raczej na początku 2019. Ja to rozumiem jako styczeń - ciekawe, jak chcą w ciągu 20 dni zrobić korektę, redakcje i łamanie. xD

      Usuń
    5. Pożyjemy, zobaczymy, ale w zapowiedziach na razie na stronie Jaguara nie ma.

      Usuń
    6. Ja byłam przekonana, że skoro zapowiadają książkę tak odważnie to mają już w ręce skończoną powieść. xD Myślałam, że jutro pójdę pogadać z autorką na Miniconie (o ile by była), ale chyba odpuszczę. W niedzielę mam się bawić w bardzo poważnego dziennikarza śledczego, wolę się przygotować psychicznie, a nie przejmować Białołęcką. xD

      Usuń
    7. I co - porozmawiałaś? A że wydawca wchodzi w cykl nie widząc ostatniego tomu... A bo to pierwszy w karierze Białołęckiej :D

      Usuń
  12. Początek roku też się nie udał, jeśli chodzi o "Czas złych baśni". Wymiana argumentów z Notkostrony widać była wygrana - "możesz się mile zaskoczyć", "złe wydawnictwo z niezdrową relacją" - no przykro mi, ale chyba nie było w tym racji. Głupi Jaguar i głupia ja, bo uwierzyłam w zakończenie cyklu, który przez wiele lat nazywałam swoim ulubionym. Ale teraz to już chyba nikt nigdy autorce nie zaufa, w związku z tym na zawsze przepadła nadzieja.
    A może ktoś zna jakiegoś dobrego fanfika kończącego "naznaczonych błękitem". Może to będzie jakaś mała satysfakcja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez satysfakcji mogę rzec: A nie mówiłem? EB na facebooku tłumaczy się depresją. Tylko, moim zdaniem, najpierw powinna tę nieszczęsną książkę - zakończenie cyklu napisać, a dopiero potem szukać wydawcy.

      Usuń