Jeśli chodzi historię, to XX wiek nie jest moim ulubionym okresem. Tym niemniej pewne tematy są dla mnie interesujące. A jednym z „koników” jest prasa lokalna i jej historia. Pewnie dla większości czytelników to nuda, ale osobom negującym przedwojenny polski antysemityzm zawsze zalecam: przeczytaj kilka gazet z tego okresu. Oczywiście wrzucam ten artykulik nieprzypadkowo właśnie teraz, kiedy mamy potężną zadymę wywołaną przez PiS i idiotyczno-cenzorską ustawę.
Nie mam zamiaru się tu zajmować polskim wkładem w Holocaust. Jedynie pokazać jakie były nastroje wobec Żydów przed wojną na przykładzie jednej lokalnej gazety.
W obronie polskości
Pierwszy numer Kurjera Ostrowskiego ukazał się 5 grudnia 1932 roku.
Jesteśmy wyrazicielami naszych stosunków lokalnych – deklarowała redakcja we wstępniaku – z nikim walczyć nie mamy zamiaru, nie kryjemy pod płaszczykiem apolityczności żadnej propagandy, stoimy otworem dla wszystkich, którzy na łamach pisma naszego zechcą się rzeczowo wypowiedzieć. Stać zaś będziemy zawsze w obronie naszej wiary katolickiej, naszej rodzimej wytwórczości i naszej polskości.
Wydawcą Kurjera była Jadwiga Neumanowa, a redaktorem naczelnym jej mąż – Janusz Neumann. Ten ostatni był również właścicielem Ostrowskich Zakładów Drukarskich Janusz Neumann i S-ka. W stopce redakcyjnej Kurjera znajdujemy też redaktora odpowiedzialnego, którym był Jan Kozal.
Kim był redaktor odpowiedzialny w okresie międzywojennym? Zacznijmy od tego, że prawo było dość surowe. Sądy lat międzywojennych nie mają litości, wysyłają dziennikarzy do kryminału – czytamy w artykule Grażyny Kuźnik. – Nie chcą zamieniać im więzienia na grzywny, chociaż i kary finansowe sypią się obficie.
W takiej sytuacji wydawcy gazet powoływali redaktorów odpowiedzialnych, którzy w zamian za dodatek do pensji ponosili odpowiedzialność prawną za materiały zamieszczane w gazecie. Tę możliwość uciął dopiero dekret o prawie prasowym z 1938 roku., który zlikwidował funkcję redaktora odpowiedzialnego. Odtąd za tekst odpowiadał jego autor i wydawca.
Przez cały grudzień 1932 roku Kurjer ukazywał się jako gazeta bezpłatna z nadrukiem „numer okazowy”. Od stycznia 1933 był już płatny, kosztował 10 groszy. Gazeta w 1932 roku wychodziła dwa razy w tygodniu – poniedziałek i czwartek, a później trzy – poniedziałek, środa i sobota. Zazwyczaj numer miał cztery strony, czasami dwie lub sześć.
Po kilku miesiącach na stanowisku redaktora odpowiedzialnego Kozala zastąpił Antoni Piekarek.
Chrabąszcze na doskonały kompost
Większość wiadomości nie dotyczyła spraw lokalnych, lecz ogólnopolskich, a nawet światowych. Pamiętać trzeba, że było to przed telewizją i internetem, więc czytelnicy głównie właśnie z gazet lokalnych czerpali informacje. Właściciel Kurjera wykupił nawet abonament Polskiej Agencji Telegraficznej.
Ważną częścią czasopisma były porady i ogłoszenia urzędów. I tak np. w maju 1933 roku czytamy ogłoszenie ze starostwa wzywające do zbierania chrabąszczy majowych. Co potem można z takimi owadami zrobić?
Zebrane zaś chrabąszcze po uprzednim zalaniu ich wrzącą wodą służyć mogą za karmy dla drobiu i świń względnie na sporządzenie doskonałego kompostu – instruuje, niestety anonimowy, autor.
Informacje z Ostrowa i okolic wyjątkowo ukazywały się na pierwszej stronie. W dostępnych numerach tylko raz główny temat dotyczył spraw ostrowskich – 24 stycznia 1933 roku Kurjer donosił o śmierci Józefa Kajzera, ostatniego ostrowskiego weterana powstania styczniowego. Mężczyzna zmarł w Poznaniu podczas odbierania defilady dla uczczenia siedemdziesiątej rocznicy wybuchu powstania.
Śmierć nastąpiła wskutek ataku sercowego, spowodowanego prawdopodobnie wzruszeniem starca w tak uroczystej chwili – informował, znowu anonimowy, dziennikarz.
Na główny temat nie załapały się nawet rozruchy, do których doszło w Ostrowie w 1932 roku. Wówczas masa bezrobotnych protestowała pod starostwem.
Przybyła pod dowództwem p. Pow. komd. Złotogórskiego policja rozpędziła tłum pałkami gumowemi – kwituje zajścia Kurjer. Całemu zdarzeniu poświęcono kilka zdań – dziś byłby to temat okładkowy i materiał na całą stronę...
Wówczas niewiele mniejsze zainteresowanie mediów budził pożar w Gorzycach Małych, gdzie: – Ogień strawił doszczętnie gospodarstwo Adamczaka i stodołę Torby.
Wracając do społecznych protestów. Był to dość gorący okres, a strajki i demonstracje były chlebem powszednim. Nic zatem dziwnego, że konkurencyjny Orędownik Ostrowski w każdym numerze drukował zastrzeżenie dla prenumeratorów:
W razie wypadków spowodowanych siłą wyższą, przeszkód w zakładzie, strajków itp., Wydawnictwo nie odpowiada za niedostarczenie pisma, a abonenci nie mają prawa domagania się niedostarczonych numerów lub odszkodowania.
Żydowska bezczelność
Kurjer Ostrowski, jak znaczna część ówczesnych gazet wielkopolskich, sympatyzował z endecją. Stąd zapewne wynikały przepychanki z sanacyjnym Orędownikiem Ostrowskim. Gdy ta ostatnia gazeta użyła określenia „hymn państwowy”, oburzony dziennikarz Kurjera nazwał to „żydowsko-sanacyjnym terminem”, bo hymn jest narodowy i basta.
Jesteśmy w narodowym Ostrowie, a więc mówimy i myślimy narodowo – pouczał dziennikarz Kurjera kolegów z Orędownika.
W innym miejscu Kurjer szydzi z sanacyjnych polityków i Józefa Piłsudskiego: – Dążą do powołania w Polsce króla (może jakiego Józefa I Ponurego).
Charakterystyczną cechą gazety był też antysemityzm wylewający się niemal z każdej strony. Gdy młodzież żydowska zwróciła się do kleru katolickiego, by przestał podburzać wiernych do prześladowań i pogromów, oburzony dziennikarz Kurjera grzmiał:
Tak oto grupa butnych machabeuszy ośmiela się w państwie polskiem grozić i żądać! Cóż na to silny rząd mocarstwowego państwa?! A przecież wiemy, że „Legjon Młodych Żydów”, ma bliskie związki z innym „Legjonem”. Odpowiedź na swe żądania dostaną taką, która zamknie raz na zawsze usta bezczelnym „Legionom Młodych żydów i nieżydów”. – Warto zwrócić uwagę, jak autor „zgrabnie” powiązał Legion Młodych Żydów z równie znienawidzoną sanacyjną młodzieżówką zwaną Legionem Młodych.
Przy opisie procesu słynnej Gorgonowej, Kurjer nie zapomina podkreślić, że jej adwokat to Żyd, a w jego przemowie było zbyt wiele „żydowskiej bezczelności”.
I dlaczego nie znalazł się zaraz na miejscu, w Sądzie Krakowskim, nikt, ktoby trzasnął za taką bezczelność po łapach? – dociekał Kurjer.
W kwietniu 1933 roku Związek Obrony Kresów Zachodnich ogłosił bojkot niemieckich towarów w odpowiedzi na prześladowania mniejszości polskiej. Kurjer Ostrowski – choć także antyniemiecki – opowiedział się przeciwko bojkotowi. Dlaczego? A bo termin został wybrany niefortunnie – hitlerowska III Rzesza właśnie zaczęła robić „porządek” z Żydami. Cytat z KO:
My twierdzimy, że pisma, filmy i towary niemieckie są dla nas mniejszem niebezpieczeństwem, niż te tysiące Żydów, które pchają się do Polski.
Owszem, nie wszystkie przedwojenne gazety były antysemickie – np. Orędownik Ostrowski raczej stronił od takich treści. Ale było ich dostatecznie dużo, żeby mieć znaczący wpływ na postawy Polaków. Przy czym Kurjer Ostrowski wcale nie wyróżniał się jakimś szczególnym zaangażowaniem, były bardziej żydożercze pisma.
Redaktorzy do więzienia
Witold Banach i za nim Józef Pietrzak twierdzą, że Kurier Ostrowski ukazywał się do 1934 roku. Osobiście nie widziałem numerów późniejszych niż z maja 1933. W październiku tegoż roku w konkurencyjnym Orędowniku Ostrowskim ukazały się trzy wzmianki, z których można wnosić, że właśnie gdzieś w maju-czerwcu 1933 Kurjer przestał się ukazywać.
Wiosną 1933 za Kurjera „wzięła się” ostro lokalna cenzura, za... sianie niepokoju i podburzanie przeciw policji państwowej oraz za rozpowszechnianie nieprawdziwych wieści – jak zaznaczył starosta ostrowski, ppłk dr Józef Ekkert w piśmie z 21 maja 1933 roku, w którym uzasadnia zajęcie wydania gazety.
W numerze z 25 maja redakcja żali się, że: nastąpiła już trzecia z rzędu konfiskata naszego pisma.
Jednocześnie posypały się procesy sądowe. Tylko ósmego października 1933 roku przed sądem grodzkim w Ostrowie rozpatrywano aż sześć takich spraw! We wszystkich oskarżonym był redaktor odpowiedzialny Antoni Piekarek, w dwóch współoskarżonym redaktor naczelny Janusz Neumann. Informował o tym Orędownik Ostrowski, a właśnie z tej informacji jasno wynika, że Kurjer już się nie ukazywał – gazeta jest określona jako „zawieszona”.
Relacja Orędownika:
Akty oskarżenia zarzucały Piekarkowi, że jako odpowiedzialny redaktor „Kurjera Ostrowskiego” w maju r. b. umieścił w swem piśmie szereg artykułów, w których prokurator dopatrzył się zniewagi władz. Pan Neumann pociągnięty został w dwu wypadkach do współodpowiedzialność za artykuły przez siebie podpisane, w których oskarżyciel dopatrzył się zniewagi policji. Oskarżeni bronili się tem, że część inkryminowanych artykułów stanowił przedruk z innych pism narodowych. Odnośne pisma nie zostały za te artykuły ani skonfiskowane, ani pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Co do innych artykułów zaofiarowała obrona przeprowadzenie dowodu prawdy, co sąd dopuścił. Wobec tego 3 procesy zostały odroczone do 26. bm.; na tym terminie nastąpi przesłuchanie świadków. Wyrok zaś co do pozostałych 3 spraw w został ogłoszony w środę o godz. 13-tej, skazujący oskarżonego Piekarka na karę 5 miesięcy więzienia bez odroczenia. Osk. Neumann został w jednym wypadku uwolniony.
Podczas kolejnej rozprawy sąd przesłuchał świadków i następnego dnia wydał wyrok (cytat znowu z Orędownika):
Oskarżonego Piekarka skazał sąd za artykuły „Rozwiać Legion Młodych”, „Wasze konfiskaty a nasza odpowiedź" i „Na Marsie” razem na 1 miesiąc i jeden tydzień. Oskarżony Janusz Neumann został skazany za zniewagę policji na 3 tygodnie aresztu, a za zniewagę post. Michaleckiego na 6 tygodni, łącznie na 2 miesiące aresztu. Karę tę zawieszono red. Neumanowi na 3 lata.
I to był koniec historii Kurjera Ostrowskiego. A w każdym razie koniec na kilkadziesiąt lat, bo w 1995 roku powstała gazeta o tym samym tytule – Kurier Ostrowski, która ukazuje się do dziś.
Na koniec ciekawostka ze świata nauki: Józef Pietrzak w swojej pracy doktorskiej twierdzi, że Kurier został reaktywowany w 1991 roku i nawet w bibliografii wymienia, że korzystał właśnie z tego rocznika. Pietrzak powołuje się przy tym na książkę Banacha, acz ten akurat nic o reaktywowanym Kurierze nie napisał. Za to identyczną informację znalazłem na Wikipedii... Cóż, nic nie przesądzam – może wyszło kilka numerów jakiejś efemerydy, ale bardzo chciałbym je zobaczyć.
Poza numerami Kurjera Ostrowskiego i Orędownika Ostrowskiego z lat 1932-1933 korzystałem z opracowań:
W. Banach, Katalog prasy ostrowskiej 1852-1989. Od początku istnienia do „czwartej ostrowskiej”, Ostrów Wielkopolski 2011.
G. Kuźnik, Awantury prasowe i zniewagi wyssane z palca, Dziennik Zachodni, 2014.
J. Pietrzak Rozwój i działalność samorządu w Ostrowie Wielkopolskim w latach 1919-1999, praca doktorska napisana w Zakładzie Historii Powszechnej XIX i XX wieku pod kierunkiem prof. dr hab. Tadeusza Kotłowskiego, Poznań 2016 (dostępne wydanie cyfrowe).
Były na szczęście też gazety, które walczyły z antysemityzmem i piętnowały go jak chociażby PPS-owski "Robotnik".
OdpowiedzUsuńOczywiście, że były, ale raczej nie gazety lokalne. Przeglądam głównie wielkopolskie, bo to mój fyrtel i widzę dwie postawy: antysemicką i obojętną (w ogóle nie poruszające takiej tematyki). Nie kojarzę teraz żadnej wielkopolskiej, przedwojennej gazety lokalnej, która by walczyła z antysemityzmem.
UsuńNa pewno przez jakiś czas w późnych latach 20-tych wychodził Robotnik Kaliski związany z PPS ta pewnie jakieś artykuły walczące z antysemityzmem endecji powinny się znaleźć. Pisałem pracę magisterską o obrazie Narodowej Demokracji w świetle gazet PPS-u Robotnika i Naprzodu i tam co chwilę uderzano w endecję piętnując jej antysemityzm tym. Warto też dodać że w latach 20-tych redaktorem naczelnym Robotnika był Żyd Feliks Perl
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że prasa kaliska jakoś pozostawała poza moimi zainteresowaniami - w II RP to nie było województwo poznańskie, tylko łódzkie. Z dawnego łódzkiego na pewno przeglądałem takie zoologicznie antysemickie pisemko "Orędownik. Codzienne ilustrowane pismo narodowe i katolickie".
UsuńCiekawym dziennikiem w tym kontekście był "Orędownik". Co prawda nie była to gazeta lokalna, ale za to wychodząca z Poznania. Poza historiami dotyczącymi polsko-żydowskich relacji, można z niej dowiedzieć się (lub bardziej wywnioskować), jaki był stosunek pewnych środowisk do faszystowskich Włoch, które toczyły wojnę z Abisynią. Poza tym w jednym numerze była wzmianka o Chińczyku, który brał udział w Powstaniu wielkopolskim, o którym wczesniej nie słyszałem :)
UsuńZgadza się, był taki powstaniec - Chen Defu, Chińczyk żonaty z Polką, ktora zresztą była sanitariuszką w Powstaniu Wielkopolskim. Po przejściu na katolicyzm używał nazwiska Zdzisław Józef Czendefu. Mieszkał w Barcinie w powiecie żnińskim (województwo kujawsko-pomorskie). Jak przed wojną o nim pisał „Kurier Poznański”:
Usuń>>Pan Czendefu uważa się za Polaka, ma przekonania narodowe i nie zamierza wcale powracać do swojej ojczystej, odległej Mandżurii<<.
Powstańcem wielkopolskim był także czarnoskóry Sam Sandi pochodzący z Kamerunu. Po chrzcie używał imienia Józef. Także ożenił się z Polką, był znanym przed wojną zapaśnikiem.
W powstaniu brało udział również sporo Niemców, tu najciekawszy jest przypadek Paula Krenza, który najpierw był powstańcem wielkopolskim, a potem, podczas II wojny pojawił się w Polsce w mundurze Luftwaffe.
Mnie interesowała wielka polityka więc i gazety głównie centralne. W Polsce okresu międzywojennego antysemityzm był codziennością ale nie odbiegaliśmy znacząco od tego jak postrzegano Żydów w innych krajach Europy.
OdpowiedzUsuńPewnie tak, ale dla mnie to żadne usprawiedliwienie. Choć z drugiej strony, nazistowski antysemityzm jest dla mnie dość dziwny, bo akurat niemieccy Żydzi byli świetnie zintegrowani - właściwie to byli Niemcy, tyle że o innej (najczęściej, bo nie zawsze) religii. U nas jednak były masy Żydów niezintegrowanych.
UsuńNiemieccy Żydzi nie tylko byli zintegrowani, ale też osiągnęli większy sukces niż Niemcy, czasami idąc w poprzek przyjętych zwyczajów. Dobry powód, żeby ich nienawidzić.
Usuń>idąc w poprzek przyjętych zwyczajów<
UsuńProszę to uzasadnić.
Pewnie, że żadne usprawiedliwienie. A co do antysemityzmu w Republice Weimarskiej i w III Rzeszy miał on pewnie związek z obawą że Żydzi to komuniści
OdpowiedzUsuń"idiotyczno-cenzorską ustawę" a bez metafor?
OdpowiedzUsuńUstawa owa nie wprowadza cenzury tylko odpowiedzialność przed sądem. Zakazane jest przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, przeciwko pokojowi i zbrodnie wojenne. Jeśli co można ustawie zarzucić to chyba jedynie, że nie będzie przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej", co ma znaczyć ten "wyjątek" ? Wtedy kłamstwo jest dopuszczalne ?
OdpowiedzUsuńPoza tym "znieważanie grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowościowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej" to inny paragraf i inny ciężar gatunkowy niż zbrodnie przeciwko ludzkości.
OdpowiedzUsuńUstawa w sposób oczywisty wprowadza cenzurę, choćby przez niezdefiniowanie terminów: "naród", "działalność naukowa", "działalność artystyczna". Pamiętając, że prokuratury i sądy są obecnie de facto przybudówkami PiS, a Trybunału Konstytucyjnego nie ma, mamy ustawę, która oddaje PiS-owi możliwość karania za słowa ludzi niewygodnych.
OdpowiedzUsuńTrzeba być ślepym, żeby nie dostrzegać, że to ustawa na użytek wewnętrzny, a nie zewnętrzny, bo PiS w żaden sposób nie jest w stanie ścigać mieszkańców Ukrainy, Izraela, USA czy Niemiec. W tym zakresie ustawa będzie martwa.
I jeszcze jedno - sądy powinny się kierować nie tylko literą prawa, ale też duchem prawa - m.in. intencjami ustawodawcy. A te jasno wyłożyli członkowie PiS - Jaki i Pawłowicz: chodzi o ściganie ludzi prowadzących niewygodne badania naukowe, jak np. Grossa.
OdpowiedzUsuńTak na marginesie zresztą, sądzę, że Kaczyński wyda polecenie Atrapie Trybunału Konstytucyjnego, by uwaliła najbardziej kontrowersyjne zapisy tej ustawy (zresztą niekonstytucyjne, bo podobną ustawę już kiedyś TK PiS-owi uwalił) - to jedyna opcja, by PiS mogło wyjść z twarzą z tego idiotyzmu przed własnym elektoratem z jego sztucznie rozdmuchanym antysemityzmem.
"chodzi o ściganie ludzi prowadzących niewygodne badania naukowe, jak np. Grossa."
OdpowiedzUsuńBajkopisarz Gross to taki sam "naukowiec" jak bezlitośnie demaskowani tu turbolechici Szydłowski czy Prusiński. Proszę przykładać równą miarę do wszystkich. Pana wiarygodność została tym wpisem nadszarpnięta.
Gross jest takim samym bajkopisarzem jak Prusiński... Może podasz uzasadnienie tej tezy.
Usuń