Przybyło dwadzieścia cztery – dziesięć razy historia, jedna pseudohistoryczna, osiem beletrystycznych – chyba wyłącznie fantastyka, pięć komiksów (Ameryka x 1, Europa x 2, Japonia x 2).
To od komiksów. Dwa z wydawnictwa Timof i Cisi Wspólnicy – to komiksy z gatunku „musisz to mieć”, a ja tym bardziej muszę, że mam pierwsze tomy.
I z wydawnictwa Scream Comics druga część Wiki – pierwszą bardzo chwaliłem, więc trudno, żebym nie kupił kolejnej. Chyba Wika dobrze się sprzedaje, w każdym razie na forum komiksowym niedawno ktoś informował, że Scream Comics kupiło prawa do kolejnego dzieła z rysunkami Oliviera Ledroita, tym razem ze scenariuszem słynnego Pata Millsa: Requiem, chevalier vampire. Jaram się :D Mam nadzieję, że tym razem wydawca rzuci integralami, a nie albumikami.
I dwie mangi, kontynuacja cykli. Na facebooku i instagramie informowałem o śmierci twórcy Berserka – Kentaro Miury. Niestety, manga jest nieskończona (choć to już czterdzieści tomów), na szczęście Miura przygotował asystentów, którym ponoć podał nawet zarys scenariusza i zakończenie całej sagi. Jeden z jego asystentów, zapytany na Twiterze czy Berserk będzie kontynuowany, odpisał: Tak, zrobię co w mojej mocy.
Fantastyka. Podjąłem ambitne wyzwanie – przeczytać wszystko, co dostało nominacje do tegorocznej Nagrody im. Żuławskiego (poza Cherezińską, bo tym nie będę się katował – swoją opinię o pierwszym tomie jej cyklu przedstawiłem tu). Miałem już książki Hałas, Pawlaka i Szczerka, teraz przybył Gunia i pierwszy tom cyklu Cholewy (znaczy, nominowany jest piąty, ale chyba lepiej zacząć od początku :D).
Przybyła też zapowiadana druga część cyklu o Żegocie Nadolskim Liziniewicza (a tu o części pierwszej).
I „coś” Płazy – autor pewnie fanom fantastyki znany ze świetnych przekładów Lovecrafta dla wydawnictwa Vesper. Tu samodzielnie, w czymś co może jest fantastyką, a może nie. Akcja toczy się w początkach XX wieku w sztetlu (sztetl – miasteczko z przewagą ludności żydowskiej) na Podolu. O powieści wiem tyle, co w blurbie:
Wywodzący się z żydowskich tradycji golem, mający postać człowieka, lecz pozbawiony duszy, od wieków rozpala wyobraźnię. Można go spotkać w chasydzkich legendach, literaturze jidysz i w popkulturze. Maciej Płaza przywołał jego postać, by zanurzyć czytelnika w świecie sztetla na Podolu z początku XX wieku. Wątki kabalistyczne i mesjańskie równoważą się z realistycznym obrazem kultury i obyczajów chasydów. Wszystko to, łącznie z legendarną postacią, nabiera nowego życia pod piórem jednego z najwspanialszych stylistów polskiej prozy.
Z tego by wychodziło, że mamy do czynienia z fantastyką. Ale gdzieś mi mignęła opinia, z której można wnioskować, że ów golem to nie magiczna istota, a jedynie dziwny człowiek. Poczytamy, zobaczymy.
Dwie starsze książki. Necrosis to chyba moja ulubiona książka Piekary – niestety, porzucił ten cykl i zamiast kończyć co dobre, tłucze bez sensu bezsensowny cykl inkwizytorski. Necrosis czytałem z biblioteki, a teraz przeczytam jeszcze raz, już swoją :D
Antologii Zajdlowskich nie kupowałem, bo nigdy nie miałem okazji obejrzeć, a trochę mnie zniechęcało publikowanie fragmentów nominowanych powieści. Ale teraz w poznańskiej księgarni KIK, mogłem sprawdzić – to są bardzo krótkie fragmenty, a daniem głównym są jednak nominowane opowiadania. W tym konkretnym roku były to m.in. opowiadania Anny Brzezińskiej i Jacka Dukaja. Za chyba dziewięć zł.
Na koniec polskiej fantastyki autor może mniej z nią kojarzony – Bolesław Leśmian. To wydanie zbiera wszystkie jego utwory prozatorskie, i to nie tylko przez niego napisane, lecz także przetłumaczone. Mamy tu:
1. Przygody Sindbada Żeglarza.
2. Klechdy sezamowe.
3. Klechdy polskie.
4. Mniejsze utwory wyszukane po czasopismach.
5. Tłumaczenie Opowieści nadzwyczajnych Edgara Allana Poe.
I zagramaniczny rodzynek, fantastyka hiszpańskojęzyczna z Argentyny. Trochę się zastanawiałem, bo blurb tegoż jakoś mi przypominał chałę Brana Downa Kod Leonarda da Vinci. Ale powiedzmy, że po powieści Jamesa Marlona wydawca ma u mnie pewien kredyt zaufania.
Czyli miesiąc bez fantastyki anglosaskiej.
Historia. Dwie zbiorówki. Pierwsza to piętnasty tom czasopisma, które wielokrotnie zmieniało wydawców, i dwa razy tytuł (najpierw wychodziło z tytułem „głównym” i podtytułem: Gdańskie Studia z Dziejów Średniowiecza, potem wyleciał człon „Gdańskie”, a następnie wyleciał tytuł główny i od bodajże tomu dwudziestego jest to tylko jako: Studia z Dziejów Średniowiecza). Kiedyś kupowałem to regularnie, ale w pewnym momencie historia wczesnego średniowiecza została zepchnięta na margines, a zaczęły dominować stulecia XIV i XV. Do tego czasopismo przejęło wydawnictwo DIG, które bardzo śrubowało ceny. Obecnie wydawcą jest Uniwersytet Gdański.
Druga książka, pod długim tytułem: Historia communitatem facit. Struktura narracji tworzących tożsamości grupowe w średniowieczu była na mojej liście zakupowej od dawna, ale jakoś nigdy mi nie pasowała do paczki. Aż przypasowała w Starej Szufladzie i to bardzo, bo z rabatem 59%.
Pakiecik słowiański. Drugi tom rzetelnego opracowania Pawła Babija o wojskowości Słowian Połabskich oraz głośna książka Łukasza Kozaka o upiorach – bardzo chwalona.
Teraz praca Dariusza Adama Sikorskiego (nie mylić z innym mediewistą: Dariuszem Andrzejem Sikorskim) o Prusach. Miałem to w kserówce, ale jak się trafiła okazja, żeby kupić książkę, to skorzystałem. Druga pozycja to źródłoznawcze uzupełnienie do wydania Kroniki halicko-wołyńskiej. Nie miałem tego w planach, ale znowu przecena w Starej Szufladzie – za 9,50 zł grzech nie wziąć.
Cztery avalonowskie biografie – i mam już wszystkie poświęcone Piastom (z wyjątkiem Kazimierza Odnowiciela Kętrzyńskiego, bo to mam w innym wydaniu, mam też biografię tegoż władcy pióra Klaudii Dróżdż, o której pisałem tu).
A zakup, bo ponownie pojawiły się w sprzedaży ongiś przeze mnie przegapione biografie Henryka Sandomierskiego i Leszka Białego. Do tego dorzuciłem Konrada Mazowieckiego pióra niedawno zmarłego prof. Samsonowicza – praca niezbyt chwalona, mam też drugą biografię tego władcy (pióra Agnieszki Teterycz-Puzio), ale zawsze warto poznać inne ujęcie.
Bracia Leszek Biały i Konrad Mazowiecki:
A tu pokolenie wcześniej, stryj Leszka i Konrada – Henryk Sandomierski, i pokolenie później – synowa Leszka Białego.
I pseudohistoryczny rodzynek, totalna amatorszczyzna, poziom turbolechitów. Więcej w przyszłym tygodniu.
Zastanawiałam się ostatnio, czy jeszcze ktoś poza mną ma złe zdanie o Cherezińskiej. Przeczytałam jedną jej książkę i mam dość na całe życie, ale z tego co widzę w sieci to ludzie są z niej zadowoleni.
OdpowiedzUsuńNie wszyscy, fajną recenzję napisała Barbara Kaczyńska (niestety, prowadzenie tego bloga chyba zarzuciła, sporadycznie coś wrzuca na drugiego - Inne Baśnie):
Usuńhttp://straszna-nisza.blogspot.com/2016/08/czym-do-cholery-jest-kobieca-wrazliwosc.html
Dzięki! Przeczytałam post (bardzo trafny) i przejrzałam bloga (bardzo ciekawy).
Usuńco do samej Cherezińskiej, to muszę powiedzieć, że mi smutno. Mam jakieś tam poczucie, że polska tradycja powieści historycznej jest bardzo zacna (Parnicki, Kossak, Malewska, Żylińska itd.), a wychodzi, że teraz najlepszym na co nas stać jest właśnie Cherezińska? (tak trochę zraziłam się do naszych autorów i nie jestem na bieżąco)
Za II RP i komuny wychodziła masa świetnych historycznych młodzieżówek (kurcze, może zrobię o tym notkę). Mam wrażenie, że ten nurt zabiło fantasy - jest łatwiejsze do pisania (nie wymaga szczegółowej wiedzy historycznej), właściwie dostarcza tych samych wrażeń (czasy miecza, ewentualnie szabli). I dziś fantasy jest popularniejsze. Wg badania czytelnictwa, fantastykę preferuje 11% czytelników, a łącznie powieść historyczną i obyczajową - 8%.
Usuń"Za II RP i komuny wychodziła masa świetnych historycznych młodzieżówek (kurcze, może zrobię o tym notkę)."
UsuńBardzo chętnie bym przeczytała! Może uda mi się znaleźć coś z tego w bibliotece albo antykwariacie.
Co do reszty to... możesz mieć dużo racji. Ja sama zaczęłam czytać fantasy jak miałam jakieś 20 lat (tak, po obejrzeniu "Gry o Tron"), a wcześniej uwielbiałam powieści historyczne. I do dziś osobiście uważam za najlepsze te fantasy, które przypominają powieści historyczne (albo inaczej są takimi podrasowanymi powieściami hist. z magią itp. ale w zmyślonych światach). I ogromnie szanuję każdego autora, który zadaje sobie trud "riserczu" Kaya np.
Tego Kozaka bym przeczytała, ostatnio mnie ciągnie do takich słowiańskich i demonologicznych trochę tematów, więc się jak dzika rzuciłam na serię Repliki. :D
OdpowiedzUsuńJeszcze Kozaka nie wyjąłem z folii :D Musi poczekać na swoją kolej, ale mnie do zakupu zachęcił obszerny aneks źródłowy.
UsuńTen pierwszy tom Cholewy jest marny. Nie zachęcił mnie do czytania kolejnych tomów.
OdpowiedzUsuńHmmm... Uprzedzając notkę, na razie mnie też nie zachęcił, choć prolog jest smakowity, potem się to rozłazi. Tym niemniej, jak na swój gatunek (militarna SF czy też militarna space opera) jest to o tyle dobre, że nie jest infantylne, jak Skalzi czy ta grafomania z wydawnictwa Drageus. Nie jest też bełkotliwe, jak "Głębia" Podlewskiego. Wobec tego gatunku mam zaniżone wymagania :D
UsuńAle być może Cholewa rozkręca się w kolejnych tomach, bo Gambit to jego powieściowy debiut - t. 3 (Forta) był nominowany do Zajdla (choć Zajdel to żaden wyznacznik poziomu) i dostał wyróżnienie w ramach Nagrody im. Żuławskiego. Więc przynajmniej do tego tomu przeczytam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO. A ja w sumie na tego Podlewskiego Głębię to się napaliłem,i często o niej myślę ostatnio;p Ludzie gadają, że zawiła, ale bardzo na rzeczy.
UsuńMariannę Enriquez też już zamówiłem sobie, i też lekkim katalizatorem tej pozycji było to wydawnictwo od Marlona Jamesa
Ale paczucha przyjdzie dopiero za miesiąc, bo wraz z nią wpadnie 3 i 4 część Malazańskiej Księgi Poległych Eriksona, a premiera ich 30 czerwca.
Płazę znam z debiutu "Skoruń" i jest wielce na rzeczy.
Kurde, to teraz już nie wiem co z tym Podlewskim. Okaże się po raz kolejny, że z FS mi nie po drodze. Czytam teraz 2 część Pana lodowego ogrodu Grzędowicza, i nie mogę wyłapać fenomenu, jaki ten cykl niesie ze sobą po recenzjach.
ósmy
UsuńKiedyś cytowałem fragmenty "Głębi" - jeśli zdzierżysz taki język, to może Ci się spodoba:
https://seczytam.blogspot.com/2018/08/ksiazki-ktorych-mimo-najszczerszych.html?showComment=1535633414788#c3520656590702688222
Pierwszy tom "Gambitu" Cholewy określiłam jako taki średni z tych gorszych. Jak Cię nie wykończy, to w drugim/trzecim tomie jest już znacznie lepiej. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałem gdzieś opinię, że pierwszy - słaby, drugi może być, od trzeciego jest dobrze. W czerwcu kupiłem "Punkt cięcia".
UsuńTak, od trzeciego zaczyna się dopiero "jazda". ;) Pierwszy, to trochę dramat. ;)
UsuńPierwszy zaczyna się i kończy nieźle. Gorzej ze środkiem - to wygląda tak, jakby Cholewa nie umiał w militarne SO czy SF, ale że wydawca taki, to środek wypełnił słabymi raportami z pola walki.
Usuń