Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 4 lipca 2024

Richard A. Knaak, Warcraft: Wojna starożytnych

I to jest rzecz, którą powinienem przeczytać przed Illidanem Williama Kinga. Przy czym jest to całkiem dobra rzemieślnicza robota.


Richard A. Knaak to dość znany twórca, także z dzieł samodzielnych – w Polsce mamy choćby sześć (z dziesięciu) powieści z jego własnego uniwersum, z cyklu Smocze królestwo. Niestety, zostały wydane przez Zyska i S-kę w dość nieszczęśliwy sposób. Otóż Smocze królestwo dzieli się na dwa podcykle i Zysk żadnego nie wydał w całości, z pierwszego mamy cztery książki na siedem, z drugiego dwie na trzy. Czytałem ten pierwszy podcykl – całkiem przyzwoite, choć zadka nie urywa.

Jednak bardziej znany Knaak jest na gruncie literatury okołogrowej. Jeszcze w latach osiemdziesiątych tworzył powieści i opowiadania ze świata gry Dragonlance. Na tychże dziełach wychowali się ponoć szefowie firmy Blizzard Entertainment i kiedy wpadli na pomysł wydawania książek ze światów swoich gier, od razu uderzyli do Knaaka. A ten stworzył dla nich wiele powieści pod gry Warcraft (naliczyłem piętnaście pozycji plus trzy scenariusze do mang) i Diablo (sześć książek). W wolnym czasie machnął jeszcze trzy powieści do gry Age of Conan.

Jak widać, doświadczenia Knaakowi odmówić nie sposób. I też trylogię Wojna starożytnych stworzył w dobrym, rzemieślniczym stylu. Inaczej, niż King, próg wejścia umieszczony jest dość nisko, a może nawet wcale go nie ma (sam już coś tam obejrzałem i przeczytałem o świecie gry Warcraft, więc trudno mi to do końca ocenić).

W Wojnie... najpierw mamy czasy „współczesne”, ale jak to w grach bywa, pojawia się problem – jakaś anomalia, którą chcą zbadać magowie: smok Krasus i człowiek Rhonin. Zaniepokoili się też szamani orków, więc i oni wysyłają „delegację” do obczajenia problemu – dwóch wojowników, z których istotny będzie tylko Broxigar. Anomalia okazuje się jakimś zawirowaniem z czasem i przerzuca tę trójkę w to samo miejsce, tyle że jakieś 10 000 lat wcześniej – do świata, w którym nie ma jeszcze ludzi i orków. Ale są problemy, te same co zawsze – związek zawodowy demonów, znany jako Płonący Legion, właśnie po raz pierwszy próbuje wedrzeć się do Azeroth.

Przy okazji poznajemy też młodego nocnego elfa Illidana Stormrage (i bohaterów też obecnych, choć odgrywających mniejszą rolę w powieści Kinga: Maiev Shadowsong, Malfuriona Stormrage i Tyrande Whisperwind). I tu dowiadujemy się też, co się stało, że Illidan stał się „tym” Illidanem.

Jak pisałem, to dobra rzemieślnicza robota: odpowiednie tempo, świat – choć przecież nie autorski Knaaka – fajnie opisany, bohaterowie pozytywni na miarę potrzeb takiej literatury (mądrzy, dobrzy itd. itp.), przy czym – uffff – nie ma gimbusów.

Niestety, znacznie gorzej jest z bohaterami negatywnymi, bo takie miałem wrażenie, że po przejściu na mroczną stronę mocy, od razu totalnie głupieją – stają się istotami upośledzonymi intelektualnie i zachowującymi się absurdalnie. Przykładowo, królowa Azshara – która może była lekko egocentryczna czy narcystyczna, jednak nie była kimś złym – natychmiast stała się tak zła, że jej pomysły zawstydziłyby nazistów i komunistów. Przy czym Azshara takowe pomysły wysuwa całkowicie bezrefleksyjnie, nie myśląc o konsekwencjach nawet dla samej siebie. Można by rzec, że to wpływ bliskości Studni Wieczności, albo kontaktów z demonem Sargerasem, ale jednak nie, bo bohaterowie znacznie słabsi, jeśli chodzi o moce magiczne, nie głupieli do tego stopnia, co monarchini. Próbka:

 Królowa Azshara wybuchła krótkim, gardłowym śmiechem, ale nie zaprzeczyła mu.
    – A co tu jest do rozumienia? Powiedziałam po raz kolejny, że wkrótce zatriumfujemy! Wkrótce będziemy dysponować mocą i zdolnościami, które pozwolą nam oczyścić naszą krainę z niedoskonałości, uczynić ją idealnym rajem...
    – I tak się stanie, moja królowo. Tak się stanie. Już niedługo zapanuje wielki złoty wiek. To królestwo, twoje królestwo, zostanie oczyszczone. Świat pozna wieczną chwałę! – Xavius pozwolił sobie na lekki uśmiech. – A skażone, nieczyste rasy, które w przeszłości uniemożliwiały ziszczenie się tej wizji, przestaną istnieć.
    Azshara nagrodziła jego słowa pełnym zadowolenia uśmiechem…

Już w tym krótkim fragmencie mamy komunistyczną budowę raju na Ziemi i nazistowskie „oczyszczanie” z ras niższych… Tu jednak King poradził sobie znacznie lepiej.

Taka refleksja: literatura okołogrowa często traktowana jest pogardliwie (bijąc się w piersi, też miałem taki stosunek do niej). I może to nawet kiedyś było zasadne, ale teraz tacy twórcy okołogrowej jak William King, Richard A. Knaak czy Tracy Hickman i Margaret Weis biją na głowę współczesnych twórców tolkienowskiej odmiany epic fantasy pokroju Gwynne czy Sullivana. Są i lepsi literacko, i nie wciskają natrętnie ideolo. Do tego twórcy gier tworzą znacznie ciekawsze światy, niż wspomniane tuzy epic fantasy XXI wieku. Jak mnie jeszcze kiedyś najdzie ochota na coś tolkienowskiego, lekkiego, to sięgnę raczej po powieści ze światów gier AD&D (Dragonlance, Birthright), Warhammera czy właśnie Warcrafta.

Jeszcze parę uwag. Po pierwsze, ponoć lepiej czytać najpierw inną powieść Knaaka, Dzień smoka, dopiero później trylogię Wojna starożytnych. Czyli sam zacząłem od tyłka strony, bo przerabiam w kolejności Illidan – Wojna starożytnych – (może kiedyś) Dzień smoka, a powinienem całkowicie odwrotnie.

Po drugie, książki na podstawie gry Warcraft to trzy serie. W latach 2000-2005 była to seria Warcraft (siedem tomów), od 2006 roku World of Warcraft (coś koło trzydziestu tomów), do tego jest filmowa seria składająca się z dwóch powieści (nowelizacji filmu – Warcraft i prequela – Warcraft. Durotan).

Po trzecie, pierwsze wydanie Wojny starożytnych – w trzech tomach z wydawnictwa ISA – jest już trudne do zdobycia, ale niedługo wydawnictwo Insignis ma to wydać ponownie w jednym woluminie (1238 stron):


Przy czym jest też zmiana tłumacza: w ISA tłumaczyła Karolina Post-Paśko, a w Insignis będzie przekład Tomasza Kupczyka. Nie wiem, kiedy dokładnie będzie to można kupić, bo w Empiku jest z datą 3 lipca 2024, a w Świecie Książki – 2 stycznia 2025.

Jeśli masz ochotę na coś nieskomplikowanego, lekkiego, w klimatach tolkienowskich – nie arcydzieło, tylko porządne rzemiosło, to spróbuj Wojnę starożytnych.

OCENA: 6/10.

R. A. Knaak, Warcraft. Wojna starożytnych, t. 1: Studnia Wieczności, tłum. K. Post-Paśko, wydawnictwo ISA, Warszawa 2007, stron: 384.
R. A. Knaak, Warcraft. Wojna starożytnych, t. 2: Dusza Demona, tłum. K. Post-Paśko, wydawnictwo ISA, Warszawa 2007, stron: 368.
R. A. Knaak, Warcraft. Wojna starożytnych, t. 3: Rozbicie, tłum. K. Post-Paśko, wydawnictwo ISA, Warszawa 2008, stron: 366.


Zob. też:






Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

3 komentarze:

  1. Co za bullshit Ci ktoś wcisnął żeby zaczynać od "Dnia smoka"? Żeby poznać średnio wnoszcą cokolwiek przeszłość Rhonina i jego żony czy dokończenie wątku smoków i magicznego biżuta (tolkienowaskie fantasy, więc biżuteria musi być!)? To książka będąca epilogiem zarówno "Wojny Starożytnych" jak i Wacrafta 2 i bez znajomości wcześniejszych wydarzeń jest o czarodzieju-wyrzutku co dostał questa z wątkiem politycznym w tle. 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kilku miejscach widziałem taka kolejność, np. tu:
      https://forum.pclab.pl/topic/1285581-historyczna-kolejno%C5%9B%C4%87-ksi%C4%85%C5%BCek/

      Ale zawsze możesz skorygować - mile widziane :)

      Usuń
    2. A proszę ja ciebie ;) ale to nie ja odwaliłem robotę:
      https://wowcenter.pl/Forum/Ogolnie-o-World-of-Warcraft/8808/Ksiazki-o-tematyce-Warcrafta-chronologia
      (post usera Aror). Paru nowszych chyba brakuje ale to najbardziej sensowna lista 😃
      Ps. Skoro lubisz military space-opera to może Starcraft? Gry są 9, 8/10 moim zdaniem ale nic z tego uniwersum nie czytałem, więc nie mogę polecić w ciemno (czytać, bo grać jak najbardziej) :)

      Usuń