Łączna liczba wyświetleń

środa, 8 czerwca 2016

Henry Lion Oldi, Magia przeciw prawu, tom 1: Magioso

Oldi to pseudonim dwóch ukraińskich, acz piszących po rosyjsku pisarzy: Dmitrija Gromowa i Olega Ładyżenskiego. Mój pierwszy kontakt z nimi był dość nieszczęśliwy: książka „stadnego” autorstwa (poza Oldim, firmują to Marina i Siergiej Diaczenko oraz Andriej Walentinow) – Granica. Fragmenty czytało się dobrze, inne znowu fatalnie. Dość pochopnie uznałem, że skoro Diaczenków znam, lubię i cenię, to za te gorsze fragmenty muszą odpowiadać Oldi i Walentinow. Dlatego Oldiego (Oldich?) omijałem szerokim łukiem.

wtorek, 31 maja 2016

Karol Kollinger, Polityka wschodnia Bolesława Chrobrego (992-1025)

Wiele samozaparcia wymaga ode mnie obiektywna ocena tej książki. A to ze względu na poziom literacki (czy raczej jego brak), który sprawia, że czytelnik ma chęć nie zgadzać się z każdym ustaleniem autora.

Nie sposób jednak nie przyznać racji jednemu z naukowych recenzentów tej pracy, który napisał:
Autor porusza się w materiale źródłowym z pewnością, ale i pochwały godną ostrożnością (W. Duczko).

poniedziałek, 30 maja 2016

O redagowaniu, czyli w odpowiedzi człowiekowi, który obserwuje sam siebie

Niedawno na blogu Koczowniczki zaczęła się dyskusja, czy może raczej pyskusja o redagowaniu. Otóż znany pieniacz (potem się dopiero dowiedziałem, że także tłumacz, a nawet autor – popełnił jakąś książkę) Paweł Pollak raczył przedstawiać swoje racje w swoim stylu, czyli z niewielką znajomością materii, za to z wieloma inwektywami, pomówieniami itp. Zaprezentował zachowania typowe dla trolla. Tak się biedny pisarzyna* podniecił pyskusją, że nawet coś tam nasmarał na swoim blogasku.

środa, 25 maja 2016

Agnieszka Hałas, Między otchłanią a morzem

Takie szczęście mnie niedawno spotkało – w jednym z prowincjonalnych Empików znalazłem debiutancką książkę Agnieszki Hałas. Kilkanaście lat czekała na mnie. Okazało się, że z kupnem jest mały problem: książka nie figurowała w systemie! – Nie wiedziałam, że w ogóle jeszcze to mamy – tłumaczy zaskoczona kasjerka. W końcu znajduje rozwiązanie – na kasę nabija inną książkę o tej samej cenie. Więc mam, sfatygowany kilkunastoletnim miętoleniem przez setki klientów, swój egzemplarz.

piątek, 20 maja 2016

Tim Powers, Na nieznanych wodach

Powers to autor nagradzany (World Fantasy Award w 1993 roku za powieść Ostatnia odzywka) i uznany (aż trzy jego książki znalazły się w kanonie Sapkowskiego). Na nieznanych wodach, jak twierdzi wydawca, była nominowana do World Fantasy Award i nagrody Locusa. Była też inspiracją dla twórców filmu Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach. I choćby dlatego zbyt wiele po tej książce nie oczekiwałem.

sobota, 30 kwietnia 2016

966 Świadectwo Chrztu, dodatek Tygodnika Powszechnego

W związku z rocznicą chrztu Mieszka I mamy prawdziwy wysyp publikacji naukowych i popularnych. Specjalny dodatek wypuścił Tygodnik Powszechny. Całkiem przyzwoity dodatek, a do tego dostępny również w wersji elektronicznej.

Na początku jest wstęp ks. Bonieckiego, Milenium 50+. Dość ciekawy, ale nad felietonem nie będę się rozwodził i – tak szczerze – nie jest dla mnie specjalnie istotny.
Ocena 5/10

Dalej idzie wywiad z bp. Grzegorzem Rysiem przeprowadzony przez Michała Kuźmińskiego pt. Wasal świętego Piotra. Czyta się to nieźle, a biskup imponuje swoją wiedzą. Ale oczywiście nic nowego ten wywiad nie wnosi.
Ocena 5/10

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Kroniki Shannary, sezon 1 (2016)

Andrzej Sapkowski cykl Terry’ego Brooksa, Shannara zaliczył do kanonu literatury fantasy, choć zupełnie nie pojmuję, co go do tego skłoniło (o ile dobrze kojarzę, w drugim wydaniu Rękopisu znalezionego w smoczej jaskini Shannara wyleciała z kanonu, a zamiast niej pojawił się inny cykl Brooksa, niewiele lepszy – Magiczne królestwo). Po przeczytaniu jednego tomu Shannary i dwóch Magicznego królestwa straciłem ochotę na kontakt z prozą sygnowaną nazwiskiem Terry Brooks. Ale czasem jest tak, że na podstawie słabej książki powstaje niezły film czy serial...

niedziela, 24 kwietnia 2016

Mówią Wieki, kwiecień 2016

Namnożyło się w Polsce czasopism historycznych. Niemal każdy tygodnik stara się jeśli nie takowe wydawać, to chociaż parę kartek w numerze na sprawy przeszłości poświęcić. Tę przeszłość oglądamy więc z każdej możliwej strony, a podlane to zazwyczaj jest ostrym sosem politycznym. Czasem pisma te zamieszczają artykuły uznanych historyków, częściej dopuszczają do głosu różnych nawiedzonych oszołomów. Toteż raczej  nie kupuję tych produktów.

Ale ostatnio wracając z podróży zbyt szybko przeczytałem książkę, więc podczas przesiadki zaszedłem do saloniku prasowego. W oko wpadły mi Mówią Wieki – najbardziej chyba szacowne w Polsce pismo popularyzujące historię (za komuny, jako uczeń podstawówki, nawet to prenumerowałem). Na pierwszej stronie tytuł: Dlaczego Mieszko I przyjął chrzest (ze względu na rocznicę temat ostatnio modny). To biorę.

piątek, 22 kwietnia 2016

Django Wexler, Tysiąc Imion

Powieść należy do popularnego ostatnio nurtu „prochowej fantasy”. Ki pies, ta „prochowa”? Rozumiem to jako fantasy umieszczone nie w rzeczywistości quasi średniowiecznej, lecz inspirowaną raczej stuleciami XVII-XIX. Django Wexler konstruując swój świat opierał się na przełomie XVIII i XIX stulecia.

środa, 20 kwietnia 2016

Salman Rushdie, Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem nocy

To właściwie mój pierwszy kontakt z prozą Rushdiego. Ze dwadzieścia lat temu zabrałem się za Szatańskie wersety, ale jakoś nie dałem rady przebrnąć. Jak ocenić wycieczkę pisarza „głównego nurtu” w stronę fantasy? Taki dowcip mi się przypomniał:

wtorek, 8 marca 2016

Dan Simmons, Hyperion

Jak widać nieco zatarłem się z aktualizowaniem bloga w lutym. Otóż założyłem sobie, że będę pisał o każdej przeczytanej książce właśnie w kolejności, w jakiej czytam. No i trafiłem na książkę, o której trudno było mi coś sensownego wykrztusić, zatem najpierw zamilkłem, potem złamałem zasadę kolejności. Ale się nie poddaję :)
Winowajcą jest Hyperion. Bardzo trudno pisze mi się o takich książkach – doczepić nie ma się do czego, gatunek znam o tyle o ile, więc nie będę się wymądrzał, jak powieść prezentuje się na tle innych pozycji SF. No a przecież oznajmić: „Podobało mi się” albo „Fajne” to trochę za mało.
Na dodatek powieść ma status klasyki gatunku, a recenzowanie klasyka przypomina tresurę nosorożca – czy mu przywalisz, czy go pogłaszczesz, nosorożcowi wsio rawno. A zawsze można z siebie gupka zrobić...

wtorek, 1 marca 2016

Anthony Riches, Honor patrycjusza

Jako historyk zajmowałem się średniowieczem i pewnie właśnie dlatego nie przepadam za powieściami osadzonymi w tym okresie (oczywiście są wyjątki). Lubię natomiast literaturę w realiach starożytnych, zwłaszcza antycznych. Niestety, nie tylko ja lubię. Dlaczego „niestety”? Bo popularność sprawia, że tłucze się masowo chałowate książki, których akcja niby jest osadzona w starożytnym imperium rzymskim.