Łączna liczba wyświetleń

środa, 2 grudnia 2015

Michael Phayer, Kościół katolicki wobec Holokaustu, 1930-1965

Zauważyłem, że szybciej mi przybywa książek, niż je czytam, a szybciej czytam, niż potem tu opisuję :) Książek w księgarniach, za „normalną” cenę kupuję kilka w miesiącu, ale jestem też regularnym klientem tanich księgarń, okazji na allegro i olx oraz przewalam pudła z książkami w Tesco czy Kauflandzie. Właśnie w tym ostatnim kupiłem książkę historyczną, daleką od moich zainteresowań, bo te koncertują się na wczesnym średniowieczu (X-XIII w.).

Z zasady nie powiększam biblioteczki o pozycje tego typu, bo chatę mam już zawaloną woluminami. Dlaczego zatem nabyłem książkę o stosunkach Watykanu z nazistami? Bo mam w pamięci dyskusję, która przetoczyła się przez prasę kilkanaście lat temu, w związku z wydaniem pozycji Johna Cornwella, Papież Hitlera. Tajemnicza historia Piusa XII. Trudno było wtedy znaleźć wyważone artykuły na ten temat, to było miotanie się między hagiografiami w stylu tygodnika „Niedziela” a bezpardonowym hejtowaniem „Faktów i Mitów”.

Po owej prasowej debacie mógłbym rzec, że jestem jeszcze głupszy, niż przed i wiem, że nic nie wiem. Dlatego skusiłem się i za równowartość bodaj dwóch piw nabyłem książkę Phayera. Nie jestem znawcą tego okresu, więc moja ocena być może nie do końca jest uzasadniona, ale chyba był to dobry nabytek. Z tego co się zorientowałem, Michael Phayer jest uznanym historykiem i „popełnił” już sporo prac dotyczących tej problematyki. Wrażenie robi bibliografia omawianej pozycji, zwłaszcza jeśli chodzi o źródła niepublikowane.

Na początek każdego mogą zdziwić ramy chronologiczne – 1930-1965. Zwłaszcza pierwsza data, czyli 3 lata przed objęciem władzy przez Hitlera. Przyznam, że nie rozumiem skąd akurat 1930 r. Autor co prawda stara się naświetlić także stosunek katolików do Żydów przed Hitlerem, jednak i w tym rozdziale rok 1930 nie jest początkiem czegokolwiek. Ale nie to jest oczywiście najważniejsze.

Stosunek katolików do Żydów i Holocaustu Phayer stara się ukazać na kilku płaszczyznach – stosunek Watykanu, stosunek katolików i episkopatu niemieckiego oraz stosunek katolików (zwłaszcza duchowieństwa) w krajach okupowanych i satelickich III Rzeszy. Najbardziej wyeksponowane i najciekawsze są oczywiście te pierwsze.

Phayer nie robi z papieża Piusa XII współpracownika Hitlera w dziele Holocaustu. Ale nie robi też z niego bohatera. Pius rzeczywiście nie miał czystego sumienia, ale przyczyną jego takiego, a nie innego stosunku do Zagłady nie był antysemityzm. Przyczyny są bardziej skomplikowane. Będzie to przywiązanie Piusa do Niemiec, w których czuł się przecież jak u siebie (zanim został papieżem był nuncjuszem w Niemczech). Będzie to też lęk o los Kościoła i katolików w III Rzeszy i okupowanej Europie. Ale będą też cechy charakteru Piusa, który wierzył w moc dyplomacji, a nie był człowiekiem zdolnym do wielkich gestów o znaczeniu symbolicznym.

Autor wskazuje jeszcze jedną przyczynę: III Rzesza była dla Piusa murem broniącym przed znienawidzonym komunizmem. I tu mi coś zgrzyta. Otóż Phayer opisując sojusz Hitlera ze Stalinem, kilka słów poświęcił postawie Watykanu. Można by się spodziewać, że tak antykomunistyczny papież jak Pius XII, w tej sytuacji ochłodzi stosunki z Hitlerem. A nastąpiło coś odwrotnego – Watykan ograniczył krytykę Związku Sowieckiego! (patrz str. 55). Niestety, autor książki tego wątku nie rozwinął i nie wyjaśnił. A to niestety, wygląda tak, że dla utrzymania dobrych stosunków z Hitlerem, papież gotów był przymknąć oczy nawet na sojusz z komunistami.

W episkopacie niemieckim widoczne są różne postawy wobec Żydów i Holocaustu. Są tacy, którzy próbują Żydom pomagać i współpracują z ruchem oporu, są tacy, którzy te próby sabotują, jak choćby arcybiskup wrocławski Adolf Bertram, który starał się, żeby informacje o Zagładzie... nie docierały do niego! Większość siedzi cicho.

Podsumowując okres II wojny, można rzec, że Kościół (Watykan) mógł zrobić znacznie więcej. Ale prawdziwy cień rzucają wydarzenia powojenne – pomoc nazistom w ucieczce przed odpowiedzialnością. Naciski, żeby łagodnie karać tych, którym uciec się nie udało. I to trudno jest tłumaczyć lękiem o los katolików – bo przecież Hitler już nikomu nie zagrażał. Mnie to wzburzyło.

Wartości książki nie obniżają jakoś szczególnie błędy dotyczące Europy Środkowej. Cóż, polski czytelnik chyba jest przyzwyczajony do pewnej ignorancji zachodnich historyków... Ale warto dodać, że Phayer zwraca także uwagę na zbrodniczą politykę Niemiec wobec Polaków, temu poświęcony jest cały rozdział II pt. Ludobójstwo przed Holocaustem: rok 1939 w Polsce. Jak pisze autor, w tym okresie (lata 1939-1941) prześladowania objęły Polaków o wiele bardziej niż Żydów (str. 49). To też większej reakcji ze strony Watykanu nie wywołało.

Polecam tę pozycję tym, którzy mają otwarte głowy. Zdecydowanie odradzam miłośnikom prostych wyjaśnień rodem z pisemek katolickich i antykatolickich.

Ocena 8/10.

M. Phayer, Kościół katolicki wobec Holokaustu 1930-1965, tłum. J. Lang, wydawnictwo Axis Replika, Zakrzewo – Poznań 2011, stron: 372.

3 komentarze:

  1. Dzięki! Czytam tego bloga od jakiegoś czasu, zwłaszcza, jak odkryłem, że oprócz tępienia szurów, jest tu sporo opisów literatury, która trafia w moje gusta, a teraz szukając czegoś o książkach Daniela Abrahama, przypadkiem znalazłem to. Szukałem właśnie coś takiego, po tym. jak mój kolega (sympatyzujący z Bractwem Piusa X), przekonywał mnie o tak wielkim oporze Kościoła wobec nazizmu. A ja znałem niestety tylko książkę Agnosiewicza w tym temacie, a to zbyt rzetelny autor nie jest....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że czytanie książek o historii Kościoła tak z okolic Bractwa Piusa X, jak i Agnosiewicza mija się z celem. To nie będą uczciwe badania, tylko propagandowa publicystyka. Inna rzecz, że Agnosiewicz w ogóle nie bardzo ma pojęcie o historii i jej badaniu - mnie wystarczyły jego teksty o wczesnym średniowieczu zalatujące turbolechityzmem w wersji soft (bez kosmitów).

      Usuń
    2. Również tak uważam, ale ciężko znaleźć coś takiego, co nie ma znaczącego przechyłu w żadną stronę. Te jego teksty o średniowieczu, niestety czytałem, męka. Nie dość, że bzdurne, to jeszcze tak ciężko napisane, można przysnąć, jak się nie robi facepalma akurat. Dlatego tym bardziej dzięki, to wygląda okej :D

      Usuń