Raczej nie opisuję pojedynczych bąków turbolechickich nieuków, bo to nie ma sensu. Ale tym razem zrobię wyjątek, bo mamy do czynienia już nie z nieuctwem i szerzeniem debilizmów, lecz z przekrętem.
Zaczyna się jeszcze zabawnie, bo wstępem z typowymi bieszkowymi bredniami. Ale daniem głównym jest atlas. Zanim do niego przejdę, przypomnę to, co wielokrotnie pisałem: turbolechickie oszołomy nie tylko nie mają pojęcia o krytyce źródła – oni nie wiedzą co to jest źródło historyczne. Taki Bieszk przeczyta dziesięć kronik z XIII-XVI wieku i myśli, że ma dziesięć źródeł do dziejów Polski przed Mieszkiem I, a w rzeczywistości źródeł ma zero. Zero, bo po pierwsze, tak na chłopski rozum: jeśli jeden napisze, że Bieszk jest historycznym nie-mądralą (to eufemizm), a potem dziewięciu to skopiuje, to ile mamy niezależnych źródeł? Bo wg mnie jedno, a wg Bieszka dziesięć. A dokładnie taka jest sytuacja z tymi królami przedmieszkowymi – napisał Kadłubek, a reszta z niego kopiowała, ewentualnie coś tam jeszcze dopisując. Czyli mamy jedno źródło – mistrza Wincentego? O nie, mamy źródeł zero, bo Kadłubek nie miał żadnych informacji o czasach przed Mieszkiem poza znanymi nam z kroniki Galla Anonima. Wiemy, że nie miał innych źródeł pisanych, a przekaz ustny nie może przetrwać dwieście pięćdziesiąt lat. Zatem wszystko to, co Kadłubek napisał o czasach przed Mieszkiem (a de facto przed XII wiekiem) pochodzi albo z Galla, albo z wyobraźni Kadłubka.
Jednak nawet to, że Bieszk nie ma pojęcia czym jest źródło historyczne, nie usprawiedliwia przekrętu z tym „Atlasem historycznym”. Otóż mamy w nim mapy skopiowane z atlasów z XIX i XX wieku (dosłownie kilka map jest starszych, z XVII wieku), opatrzone kłamliwymi podpisami. Dam dwa przykłady.
Strona 16-17 mapa skopiowana z Atlasu Historycznego Świata Józefa Wolskiego z 1975 roku. Zdaniem Bieszka, jest to źródło do podziałów politycznych świata starożytnego około 600 r. p.n.e. I nasz bellonowy tytan intelektu opatruje to podpisem:
Mapa potwierdza obecność Ariów-Słowian w obszarze pomiędzy Renem a Morzem Kaspijskim, w VII w. p.n.e.
Jest to kłamstwo wielopoziomowe:
1. Mapa z 1975 roku nie może nic potwierdzać, bo nie jest źródłem, jest opracowaniem, interpretacją.
2. Na mapie nie ma żadnych Słowian-Ariów, są Prasłowianie.
3. Owi Prasłowianie są ulokowani tak, jak to wówczas większość polskich uczonych widziała – między Odrą a Bugiem oraz między Bałtykiem a Sudetami i Karpatami. „pomiędzy Renem a Morzem Kaspijskim” to już bzdurny i kłamliwy wymysł Bieszka.
Na stronach 20-21 jest mapa skopiowana z Atlasu Bazewicza z 1917 roku – ukazuje kolonie greckie i fenickie. Na mapie mamy też zaznaczone Germanię i Sarmatię, co w nagłówku Bieszk opatruje własnym dodatkiem: Sławia.
Co ciekawe, nieraz Bieszk potyka się własne nogi. Otóż nie wiem czy kojarzycie, ale ten oszołom kiedyś wymyślił nam króla Kodana, który jakoby miał założyć Gdańsk (rzekomo Gdańsk to nazwa późniejsza, a pierwotna to Kodan/Codanum), a od którego Zatokę [Gdańską] nazywano Kodańską – Sinus Codanus (cyt. z J. Bieszk, Słowiańscy królowie Lechii). No i znalazł mapę z 1838 roku (str. 104-105), na której ma, jak sam to odtrąbił, ową Zatokę Kodańską. Tyle, że na tej mapie owa zatoka leży daleko na zachód od Gdańska. Chodzi o to, że paru antycznych pisarzy faktycznie wspomniało Zatokę Kodańską, tyle że lokalizowało w niej kilka wysp w tym największą... Skandynawię (w antyku nie wiedziano, że Skandynawia jest półwyspem). Z tego można wnosić, że chodziło o Morze Bałtyckie w całości lub części. A samą nazwę Kodan jakoś powiązano z nazwą cieśniny Kattegat, przy czym często zasięg owej Sinus Codanus rozciągano też na drugą z duńskich cieśnin – na Skagerrak. I dokładnie tak mamy na owej mapie z 1838 roku. Jaki to ma związek z wymyślonym przez Bieszka królem Kodanem i Gdańskiem – Kodanem? Pewnie sam nie wie.
I tak wygląda całe to „dzieło”: zerżnięte mapy z XIX i XX wieku, które każdy z Was może sobie poszukać w necie lub bibliotece, opatrzone bzdurno-kłamliwym komentarzem janusza Janusza (nie wiem, jaki był wkład janusza Wojciecha, ale wstęp i komentarze to w stu procentach to, co znamy z innych wypocin Bieszka). Jak dla mnie, to mamy do czynienia z przekrętem – sugerowaniem ludziom, że dostaną jakieś tajemnicze i dotąd nieznane źródła, a zamiast tego jest tylko garść przestarzałych map... Pytanie jeszcze czy janusz Janusz i jego wydawca zadbali o zgodę na przedruki od spadkobierców autorów? Bo np. prof. Józef Wolski zmarł w 2008 roku – prawa autorskie do jego dzieł wygasną dopiero w 2079, a z tego co mi wiadomo, miał dwie córki.
Wiecie co mnie zastanawia? Czy wyznawcy Bieszka et consortes są aż tak głupi, że dają sobie wciskać mapy z 1975 roku jako źródło, a do tego nie widzą, że komentarz Bieszka do map ma się nijak?
OCENA: 0/10.
J. Bieszk, W. Zieliński, Lechia, Sarmacja, Scytia. Atlas historyczny, wydawnictwo Bellona, Warszawa, brak roku wydania [2021], stron: 240.
Moje notki o turbolechitach (vel osłoszczękowcach):
Część dziesiąta - dno turbolechickiego szamba
Część jedenasta: Bo na chrzest Mieszka nie ma dowodów.
Część dwunasta: Jak Attyla, wielki król krzyżaków, spod Szczecina atakował Kraków.
Część jedenasta: Bo na chrzest Mieszka nie ma dowodów.
Część dwunasta: Jak Attyla, wielki król krzyżaków, spod Szczecina atakował Kraków.
O rzekomym słowiańskim piśmie 2: kamienie mikorzyńskie.
Dlaczego turbolechita Kosiński nie jest żabą? (2)
Dlaczego turbolechita Kosiński nie jest żabą? (2)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz