Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 26 grudnia 2019

Turbolechickie zidiocenie, czyli dojenie frajerów (cz. 11): Bo na chrzest Mieszka nie ma dowodów


Spotkaliście się z takim twierdzeniem turbolechitów i co głupszych „rodzimowierców”? Pewnie tak, bo lata to po necie nie od dziś. Do tego oszołomstwo bezczelnie i kłamliwie powołuje się na prof. Samsonowicza, który niby miał „przyznać”, że Mieszko się nie ochrzcił. Cóż, profesor tylko powiedział rzecz dla historyków oczywistą – że są pewne problemy z datacją chrztu. Są też problemy – i to jeszcze większe – z datą narodzin Mieszka I czyli, wg logiki oszołomów, Mieszko pewnie nie istniał...

Tu wypowiedzi mało może znanego, tym niemniej bardzo aktywnego na facebooku turbolechity:




To jedziemy z owymi treściami źródłowymi. Najpierw...

Źródła bezpośrednio informujące o chrzcie


Roczniki polskie

Z rocznikami jest jeden problem – nie do końca wiadomo kiedy powstały oryginalne zapiski, a wiadomo że im później, tym są mniej wiarygodne. Wówczas roczniki powstawały zazwyczaj tak, że pierwotnie krótkie informacje zapisywano na tablicach paschalnych, potem je przepisywano do rocznika, a dalej były kopiowane do nowszych roczników. Nasz pierwotny rocznik nie przetrwał, jego treść znamy z roczników późniejszych.

Problemem jest, kiedy powstały zapiski na tablicach paschalnych – np. wg Labudy, były spisywane na bieżąco. Dariusz Andrzej Sikorski uważa jednak, że mogły być wprowadzane z poślizgiem kilkunasto, a nawet kilkudziesięcioletnim. W każdym razie należy uznać, że najstarsze informacje polskich roczników pochodzą z czasów Mieszka I, ewentualnie z czasów Bolesława Chrobrego. Są więc bardzo wiarygodne, choć możliwa jest pomyłka o rok albo dwa.

Druga istotna rzecz – część informacji jest wspólna dla roczników polskich i czeskich. Nie wdając się w szczegóły – jest to tak daleko idące podobieństwo notek, że bez wątpienia polskie i czeskie rocznikarstwo ma ze sobą coś wspólnego.

Teraz zestaw najstarszych informacji z tychże roczników:
965 – Dobrawa do Mieszka przybyła.
966 – książę Mieszko ochrzcił się (Mesco dux baptizatur).
967 – narodził się Bolesław Chrobry.
968 – Jordan został pierwszym polskim biskupem.

Mesco dux baptizatur jest jasną i prostą informacją – nie interpretacją, jak twierdzą turbowcy. Podobnie informacją jest, że Jordan został biskupem – w rocznikach polskich jest to informacja: Iordanus primus episcopus in Polonia ordinatus est (Jordan pierwszy biskup w Polsce jest ordynowany), w rocznikach czeskich zapiskę skrócono: Polonia cepit habere episcopum (Polska zaczęła mieć biskupa).

Z roczników zatem wynika, że Mieszko I ochrzcił się w 966 roku, a dwa lata później powstało pierwsze polskie biskupstwo. Owszem, jak już wspomniałem, daty mogą być nieznacznie pomylone (przy przepisywaniu roczników często dochodziło do przesunięć o rok czy nawet dwa). Dajmy zatem, że możliwe są dla chrztu lata 965-968, a najbardziej prawdopodobną jest data 966.

Zobaczymy dalej czy inne źródła pomogą nam to uściślić.

Kronika Thietmara

Niemiecki kronikarz i biskup, pochodzący z możnego saskiego rodu, był świetnie zorientowany w polskiej sytuacji. Dlaczego? Ano, bo po 1. urodził się jeszcze za życia Mieszka, a jego ojciec znał osobiście polskiego księcia i nawet brał udział w bitwie pod Cidini. Po 2. Thietmar znał osobiście polskich duchownych, w szczególności był zaprzyjaźniony z Reinbernem, biskupem kołobrzeskim. Po 3. Bo Thietmar najpewniej znał osobiście i Bolesława Chrobrego, i niektórych polskich możnych (to on jako pierwszy wymienia imiona Polaków spoza dynastii – Przybywoja i Odylena, Stoigniewa). Po 4. Bo Thietmar informacje czerpał nie tylko z dworu niemieckiego, nie tylko z dworu polskiego i od polskich duchownych, ale najprawdopodobniej także od Ody i jej synów (Oda to druga żona Mieszka I, wraz z trzema synami została wygnana przez Chrobrego gdzieś pod koniec X wieku, być może w 995 roku). Po 5. wreszcie: Thietmar znał język słowiański.

Warto też dodać, że – wbrew temu co twierdzą turbolechici – Thietmar nie był negatywnie nastawiony do Polaków. Był negatywnie nastawiony do Bolesława Chrobrego, ale już np. Mieszka I bardzo wychwalał.

przedstawię resztę czynów znakomitego księcia Polan Mieszka, o którym pisałem szeroko w poprzednich księgach. W czeskiej krainie pojął on za żonę szlachetną siostrę Bolesława Starszego, która okazała się w rzeczywistości taką, jak brzmiało jej imię. Nazywała się bowiem po słowiańsku Dobrawa, co w języku niemieckim wykłada się: dobra. Owa wyznawczyni Chrystusa, widząc swego małżonka pogrążonego w wielorakich błędach pogaństwa, zastanawiała się usilnie nad tym, w jaki sposób mogła by go pozyskać dla swojej wiary. Starała się go zjednać na wszelkie sposoby, nie dla zaspokojenia trzech żądz tego zepsutego świata, lecz dla korzyści wynikających z owej chwalebnej i przez wszystkich wiernych pożądanej nagrody w życiu przyszłym.
Umyślnie postępowała ona przez jakiś czas zdrożnie, aby później móc długo działać dobrze. Kiedy mianowicie po zawarciu wspomnianego małżeństwa nadszedł okres wielkiego postu i Dobrawa starała się złożyć Bogu dobrowolną ofiarę przez wstrzymywanie się od jedzenia mięsa i umartwianie swego ciała, jej małżonek namawiał ją słodkimi obietnicami do złamania postanowienia. Ona zaś zgodziła się na to w tym celu, by z kolei móc tym łatwiej zyskać u niego posłuch w innych sprawach. Jedni twierdzą, iż jadła ona mięso w okresie jednego wielkiego postu, inni zaś, że w trzech takich okresach. Dowiedziałeś się przed chwilą, czytelniku, o jej przewinie, zważ teraz, jaki owoc wydała jej zbożna intencja. Pracowała więc nad nawróceniem swego małżonka i wysłuchał jej miłościwy Stwórca. Jego nieskończona łaska sprawiła, iż ten, który Go tak srogo prześladował, pokajał się i pozbył na ustawiczne namowy swej ukochanej małżonki jadu przyrodzonego pogaństwa, chrztem świętym zmywając plamę grzechu pierworodnego. I natychmiast w ślad za głową i swoim umiłowanym władcą poszły ułomne dotąd członki spośród ludu i w szatę godową przyodziane, w poczet synów Chrystusowych zostały zaliczone.
Z tej informacji wynika, że Mieszko I przyjął chrzest po jednym lub trzech postach od poślubienia Dobrawy. Nie znamy miesiąca, w którym doszło do ślubu, więc mogły to być posty z lat 965-967 lub 966-968. W każdym razie mamy tu identyczną datację jak z przypadku polskich roczników – gdzieś w latach 965-968, przy największym prawdopodobieństwie dla lat 966-967.

U Thietmara jest jeszcze jedno wydarzenie, które może służyć do określenia najpóźniejszego terminu chrztu. Otóż podaje on, że Jordan został podporządkowany arcybiskupowi magdeburskiemu – jest to informacja nieprawdziwa, ale pozwalająca wywnioskować, że kiedy powstało arcybiskupstwo magdeburskie, Polska już była po chrzcie a Jordan był biskupem. Zachował się dokument powołujący ową archidiecezję – został wystawiony w październiku 968 roku. Czyli mamy kolejne potwierdzenie, że do chrztu Polski doszło najpóźniej w 968 roku, a zapewne nieco wcześniej (bo najpierw chrzest, potem powołanie Jordana).

Podsumowując: z Thietmara można wnioskować, że Mieszko ochrzcił się gdzieś między 965 a 968 rokiem, przy czym najbardziej prawdopodobne będą lata 966-967.

I znowu Thietmar podaje informację o chrzcie Mieszka, a nie jakąś rzekomą interpretację.

Gall Anonim

Nasz pierwszy kronikarz nie miał dobrych informacji o Mieszku I – już zbyt wiele czasu minęło. Tyle wiedział, ile zachowało się w tradycji dynastii. Cała jego opowieść o Mieszku to dwie przypowieści – o odzyskaniu wzroku podczas postrzyżyn i o chrzcie. Więc zobaczmy jaka opowieść o chrzcie krążyła na dworze Bolesława Krzywoustego:
W końcu zażądał w małżeństwo jednej bardzo dobrej chrześcijanki z Czech, imieniem Dąbrówka. Lecz ona odmówiła poślubienia go, jeśli nie zarzuci owego zdrożnego obyczaju i nie przyrzeknie zostać chrześcijaninem. Gdy zaś on przystał, że porzuci ów zwyczaj pogański i przyjmie sakramenta wiary chrześcijańskiej, pani owa przybyła do Polski z wielkim orszakiem świeckich i duchownych, ale nie pierwej podzieliła z nim łoże małżeńskie, aż powoli a pilnie zaznajamiając się z obyczajem chrześcijańskim i prawami kościelnymi, wyrzekł się błędów pogaństwa i przeszedł na łono matki Kościoła.
Jak wygląda kolejność zdarzeń u Galla:
1. Mieszko stara się o Dobrawę i przyrzeka, że przyjmie chrzest.
2. Związek zostaje zawarty, ale nie skonsumowany.
3. Mieszko przyjmuje chrzest, co otwiera mu drogę do łoża Dobrawy.

W tym przypadku mamy dość szybki chrzest po zawarciu małżeństwa, więc można go na podstawie Galla datować na lata 965-966.

I. do skutku: Gall podaje informację o chrzcie Mieszka, a nie jakąś rzekomą interpretację.

Wywody z bloga Gajowego Maruchy, znanego nam już turbolechity w wersji soft
(nie jest to jego tekst, to skopiowane z jakiegoś nieistniejącego już bloga)

Inne źródła


Widukind

Saski kronikarz, współczesny Mieszkowi. Pod rokiem 963 zamieścił pierwszą informację o państwie Piastów. Poddanych Mieszka zwie w niej  „barbarzyńcami” (czyli nie chrześcijanami), a należy pamiętać, że wówczas chrzest władcy uznawany był za chrzest całego kraju.

Nie podał nam Widukind informacji o chrzcie Mieszka. Kolejna jego wzmianka o naszym władcy dotyczy roku 967. I w niej kronikarz zwie Mieszka przyjacielem cesarza i zięciem księcia Czech. Czyli wiemy, że Mieszko już nie jest mało znanym barbarzyńcą, już jest trochę „swój”. Tu należy wyjaśnić, że „przyjaciel cesarza” nie oznacza, że rzeczywiście się przyjaźnili. To jest forma stosunków między dwoma władcami. Zazwyczaj był przyjaciel „większy” i przyjaciel „mniejszy” – ten „mniejszy” uznawał zwierzchność „większego”, ale w bardzo luźnej formie. Przyjaciele byli zobowiązani do udzielania sobie pomocy zbrojnej. Nawiązanie tego typu stosunku było o tyle korzystniejsze od innych, że „mniejszy” przyjaciel zapewne nie ponosił kosztów – nie płacił trybutu, bo przecież od przyjaciół się kasy nie bierze.

Ta forma stosunków nie była zastrzeżona dla chrześcijan. Ten sam cesarz Otton Wielki oferował ją pogańskiemu władcy Obodrzyców. Tym niemniej, rzadkością było nawiązywanie takich układów między władcą chrześcijańskim i pogańskim. Jest to zatem jakaś przesłanka na rzecz uznania, że Mieszko był już w 967 roku chrześcijaninem.

Kiedy mogło dojść do nawiązania tegoż stosunku przyjaźni między Ottonem i Mieszkiem. Tego, niestety, nie wiemy. Jeśli wymagało to osobistego spotkania „przyjaciół”, to mogło mieć miejsce jedynie pod koniec 965 lub na początku 966 roku. W każdym razie na pewno przyjaźni nie było w 963 roku, a na pewno była w 967.

Kolejną przesłanką na rzecz uznania, że Mieszko był już wówczas chrześcijaninem, jest poselstwo, które w tymże 967 roku wysłał do Rzymu, gdzie wówczas był cesarz.

Z Widukinda możemy zatem (ale bardzo ostrożnie) wnioskować, że w 967 roku Mieszko był już chrześcijaninem, a ochrzcił się zapewne w roku 965 lub początkach 966, ewentualnie najpóźniej w 967 roku.

Ibrahim ibn Jakub

Żydowski pisarz nic nie wiedział o chrzcie Mieszka. Do tego – czerpiąc informacje z dworu Ottona Wielkiego, w tym od samego cesarza – zwie Mieszka władcą Północy. Północ to w owym czasie odpowiednik dzikiego kraju, owych barbarzyńców Widukinda.

Co ciekawe, ibn Jakub przebywał na dworze Ottona mniej więcej w tym samym czasie, kiedy mogło dojść do nawiązania „przyjaźni” piastowsko-ottońskiej, czyli pod koniec 965 lub w początkach 966 roku. Czyżby zatem Ibrahim i Mieszko się minęli – Mieszko przybył na dwór Ottona tuż po wyjeździe żydowskiego pisarza?

W każdym razie, o ile z milczenia ibn Jakuba można coś wnioskować, to Mieszko ochrzcił się najwcześniej pod sam koniec 965 roku, tuż przed hipotetyczną wizytą w Niemczech.

Żywot Świętego Udalryka

Udalryk był biskupem Augsburga, zmarł w 973 roku. Od razu zaczął się jego kult. I mamy w Żywocie informację, że Mieszko oberwał zatrutą strzałą w ramię. Nie mogąc się wykurować, jako pobożny chrześcijanin, prosił o wstawiennictwo świętego Udalryka. I to miało pomóc – Mieszko wyzdrowiał, a z wdzięczności wysłał do Augsburga wotum: srebrne ramię.

Nic z tego nie da się wyciągnąć dla datowania chrztu, ale mamy potwierdzenie, że Mieszko chrzest przyjął.

Dagome iudex

To kolejne źródło, które nie przynosi nam informacji o dacie chrztu Mieszka, a jedynie potwierdza, że był chrześcijaninem, czyli chrzest przyjął.

Epitafium Bolesława Chrobrego

To jest zapewne źródło tezy turbosków, że Mieszko nigdy się nie ochrzcił. Otóż mamy w tym źródle informację, że Chrobry narodził się z ojca poganina. I jest to jak najbardziej możliwe, tyle że w niczym nie potwierdza turbowskich fantasmagorii.

Otóż zdaniem niektórych historyków, data narodzin Chrobrego w rocznikach została zmanipulowana – informacje o chrzcie Mieszka i narodzinach Chrobrego zostały w pewnym momencie, przy przepisywaniu pierwotnej notki, zamienione miejscami. Żeby nie było, że Dobrawa z poganinem ten tego tam (czyli z tych samych powodów, dla których Gall Anonim zmodyfikował opowieść o Mieszku i Dobrawie). Wg tych badaczy zatem, pierwotnie zapiski roczników wyglądały tak:
965 – Dobrawa do Mieszka przybyła.
965 lub 966 – narodziny Bolesława Chrobrego.
965 lub 966 lub 967 – chrzest Mieszka.

Czyli znowu mamy tę samą datację chrztu, którą już wiele źródeł nam potwierdza: gdzieś w latach 965-967.

Tyle tylko, że wartość źródłowa Epitafium jest nieokreślona. Jest to źródło trudne do datowania. Wystarczy wspomnieć, że wg różnych uczonych, powstało albo w pierwszej połowie XI wieku (czyli byłoby bardzo wartościowe), albo na przełomie XI i XII wieku (czyli już znacznie mniejsza wartość), albo nawet w wieku XIII czy wręcz w drugiej połowie wieku XIV (wtedy byłoby bezwartościowe).

Tym niemniej w żaden sposób nie przeczy, że Mieszko się ochrzcił, a jedynie podaje, że Mieszko był poganinem w momencie narodzin Bolesława Chrobrego. Przy czym wartość tej informacji jest nieustalona i zapewne tak pozostanie.

A jak Obama był w Warszawie, to w New York Times napisali, że odwiedził Europę. Czyli Polski nie ma :D

***

Jest możliwość pogodzenia tych wszystkich informacji, acz może nieco fantazyjna. Należy przy tym pamiętać, że w owym czasie rok zaczynał się nie 1 stycznia, a 25 grudnia. Czyli 25 grudnia 964 (wg naszej rachuby), wówczas był 25 grudnia roku 965.

To taka układanka, trochę puzzle:

25 grudnia 964 (wówczas 965) – ślub Mieszka i Dobrawy.
Końcówka 965 – narodziny Chrobrego.
25 grudnia 965 (wówczas 966) – chrzest Mieszka I.
Początek 966 roku – wizyta Mieszka I na dworze Ottona Wielkiego i nawiązanie przyjaźni.

To oczywiście nie musi mieć nic wspólnego z rzeczywistością, to tylko taka konstrukcja. Ale warto zwrócić uwagę, że data narodzin Chrobrego wręcz „prosi” się o przesunięcie, bo już w 984 roku zawarł małżeństwo, przy czym nie wiadomo które – rocznik nie podaje imienia żony; mogło chodzić o córkę Rygdaga lub o Węgierkę, a może nawet o Emnildę, trzecią żonę. Gdyby urodził się w 967, to w 984 miałby zaledwie 17 lat – zawarcie małżeństwa w takim wieku było możliwe, ale bardzo rzadkie. A gdyby to miało być drugie małżeństwo władcy, to pierwsze przypadłoby gdzieś koło 981-982, czyli Chrobry miałby zaledwie 14-15 lat. Z kolei gdyby to było trzecie małżeństwo, to pierwsze musiałby zawierać jako 12-13 latek! Wyobrażacie to sobie – siedemnastolatek, jako podwójny rozwodnik, zawiera trzecie małżeństwo? :D

W każdym razie chrzest Mieszka to fakt, a datować go można gdzieś między 965 a 968 rokiem, przy czym rok 966 jest najbardziej prawdopodobny.

Oczywiście nie sądzę, że to się przebije do turbowskich łepetyn. Jaki jest ich stosunek do źródeł wyłożył mi przy okazji dyskusji właśnie o chrzcie Mieszka, jeden z aktywnych na Wykopie:


Co warto przeczytać (takie podstawowe podstawy):
A. Pleszczyński, Niemcy wobec Pierwszej Monarchii Piastowskiej (963-1034). Narodziny stereotypu. Postrzeganie i cywilizacyjna klasyfikacja władców Polski i ich kraju, Lublin 2008;
D.A. Sikorski, Kościół w Polsce za Mieszka I i Bolesława Chrobrego: rozważania nad granicami poznania historycznego, Poznań 2011.
D.A. Sikorski, Początki Kościoła w Polsce: wybrane problemy, Poznań 2012. 
D.A. Sikorski, Wczesnopiastowska architektura sakralna (jako źródło historyczne do dziejów Kościoła w Polsce), Poznań 2012.
P. Wiszewski, Domus Bolezlai. W poszukiwaniu tradycji dynastycznej Piastów (do około 1138 roku), Wrocław 2008.

Zobacz też:
Dlaczego żaden Piast nie został świętym?


Moje notki o turbolechitach (vel osłoszczękowcach):




Sezrobiłem facebooka, można sepolubiać:

106 komentarzy:

  1. Ja prosty człowiek - widzę wpis z cyklu "turbolechickie zidiocenie", to klikam :D. Przyznam, że z negowaniem samego faktu chrztu Polski się nie spotkałem. "Zaledwie" z przekonywaniem, że wcześniej był chrzest w obrządku cyrylo-metodiańskim. Dzięki też za fajną bibliografię, oprócz tych książek profesora Sikorskiego nie znałem tych pozycji, wpisuje na listę lektur historycznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to, widzisz, naturalne w Szurlandii zjawisko jest. Na blogu Rudaweb zaczęło się skromnie: od sera kujawskiego (https://rudaweb.pl/index.php/2016/04/11/bylismy-pierwsi-ser-z-kujaw/ ). Nic szczególnego, zainteresowanie żadne, komentarzy brak. W maju 2016 roku (https://rudaweb.pl/index.php/2016/05/ ) już było inaczej.Najpierw trzy komentarze, potem osiem. Mamy już "otwieranie mózgu", co jest przepustką do świata szurii. Próba zaistnienia w mejnstrymie jako Rudy Łeb (http://www.historycy.org/index.php?showtopic=144581&pid=1563251&mode=threaded&show=&st=30&#entry1563251 ) skończyła się kompromitacją po zaledwie 60 godzinach, więc co zostało? Coraz bardziej odleciane artykuły, coraz więcej szurowania w komentarzach.
      Konkurencja na tym rynku jest ostra. Odbiorcy tego całego bajdurzenia są tacy, jacy są, wciąż pożądają czegoś nowego. Klasycy gatunku przemijają, trzeba coraz głupsze rzeczy wymyślać, żeby zabłysnąć. Wydaje ci się, że negowanie chrztu Mieszka to hardcor? To już nudne. Posłuchaj takiego Artura Lalaka i Grzegorza Skwarka. A i oni przeminą, kolejni badawcy światów urojonych pójdą jeszcze dalej.

      Usuń
    2. Sattivasa
      A dzięki za linka do produkcji RudegoŁeba na historykach. Swoją drogą to pocieszne, jak oni się starają zyskać uznanie "oficjalnych" historyków. Wszak na historykach pojawiał się już Prawdzic-Tell ze swoją Wandaluzją czy Kabaciński ze swoim POLONEUM.

      Usuń
  2. Polecam artykuł z Roczników Historycznych "O czasie i okoliczności chrztu Mieszka" https://apcz.umk.pl/czasopisma/index.php/RH/article/view/RH.2015.02

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam. I niekoniecznie się zgadzam ze wszystkimi wnioskami :D

      Usuń
  3. Az trudno uwierzyć, że jakieś mądre głowy negują chrzest Mieszka, ale konkretnie i fachowo ich teorie obaliłeś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm, żeby tylko chrzest Mieszka negowali :D Ale ostatnio zauważyłem, że dotarli do kolejnego "źródła", więc pewnie w styczniu albo lutym poleci następna część.

      Usuń
  4. Nie wiem czemu turbosów tak boli chrzest Mieszka. Czy oni sądzą, że gdyby ktoś jednak jakimś sposobem udowodnił, że tego chrztu nie było, to współcześni Polacy powiedzą: OK, dobra, kościół jest be, wracamy do pogaństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego oczekujesz od turboleszków racjonalnego postępowania?

      Usuń
    2. Ja nie do końca rozumiem jaki mamy wyciągnąć wnioski z tego, że chrztu (rzekomo) nie było. Bo ci głupsi zdaje się, że w ogóle negują chrzest Polski - to skąd tu tylu chrześcijan :D Mądrzejsi (czyli i tak upośledzeni intelektualnie) twierdzą, że nie Mieszko tylko Chrobry się ochrzcił - ale co ma z tego niby dla nich wynikać, nie pojmuję. Może chrzest Chrobrego byłby mniej ważny niż chrzest Mieszka?

      Usuń
  5. Lalak może zrobić karierę. Jest wystarczająco zszurowany i mocno odjechane ma pomysły. Ale jednak Bieszka z Atlantydą ciężko przebić. Poza tym Bieszka to zrobił się już nestor turbolechitów. Jak obserwuję postępujący turbolechitów to widzę jeden problem dla nich. W zasadzie to już każdy lud starożytny to Słowianie. Pozostali chyba tylko Żydzi Rzymianie. Jak tak dalej się to będzie rozwijać to powstanie problem wroga. Bo nagle wszyscy są Słowianami. Wtedy tylko kosmici albo ciemna strona mocy i podział jak w zakonie Jedi. Kogo wybiorą na lordów Sithów jeszcze nie wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam.
      Na początku był chaos, a potem z chaosu wynurzył się bóg Bieszkosław, który stworzył Lecha. Dla pomnożenia rodu słowiańskiego dorobił Lechowi niewiastę. Rychło pojawiły się dziatki, których umysły niestety zmąciły złe węże: papież i cesarz. Propaganda złego przyniosła owoce. Der Kain zabił Ablosława, po czym zbiegł na zachód, chroniąc się przed słusznym gniewem rodzica. Der Kain nie ustawał w knowaniach, a jego podłe plemię rosło jak tkanka rakowa na zdrowym ciele ludzkości. W końcu skaziło i zniewoliło rajską krainę szczęśliwości nadwiślańskiej. Na szczęście wciąż czuwają nad nami anieli pod postacią Bieszka chociażby, który odsłania nam zapomniane karty dziejów.

      Usuń
    2. antynauka
      >W zasadzie to już każdy lud starożytny to Słowianie. Pozostali chyba tylko Żydzi Rzymianie<.

      Żydzi nie - wg Szydłowskiego Żydzi to Lechici, a Biblia jest historią Lechitów i Lechii.

      Usuń
    3. https://www.youtube.com/watch?v=CJhYspgZVg4&lc=z23kfnpipo3hdrww204t1aokg4p3oh1sfgjbzw2iwrzybk0h00410.1577799647714236

      Toczę tu "dyskusję" z jakąś białogłową lechicką. Jest dobra:

      Geneza Słowian. Jest jak najbardziej. Jesteśmy na tych ziemiach 8 tysięcy lat. Ale nie tylko tutaj. Byliśmy równocześnie Scytami, Gotami, Wandalami Etruskami, Chaldejczykami a jeszcze wcześniej byliśmy w Egipcie, Grecji, Babilonii gdzie przyczyniliśmy się do powstania tych kultur.

      Etruskowie pisali runami. Czyż to niewystarczający dowód na to, że byli Słowianami?

      No właśnie.. czytanie run wymaga wyobraźni i wiedzy, gdyż jedna litera mogła mieć nawet kilka podobnych znaków.

      Ale też potrafi zalecieć szydłosiem:
      Mam dla ciebie taką propozycje. Wybierz się w wakacje na zlot Słowian i Wikingów na wyspę Wolin powiedz im to co tutaj napisałeś. Przekonasz się wówczas co oznacza stare słowiańskie powiedzenie. Zrobić komuś z dupy jesień średniowiecza..

      Słuchaj żydowsko niemiecki sprzedawczyku.. nie produkuj się i wsadź sobie głęboko w cztery litery tę swoją hitlerowską wersję historii.

      A jednak Żydzi to wróg! :)

      Usuń
    4. Z tą Słowiańską Duszą gdzieś już miałem do czynienia - to tępe nawet jak na możliwości szurków.

      Usuń
    5. Właśnie zauważyłem, że ją pojechałeś. Mózg ma wyprany zdrowo i chyba chorobę afektywną dwubiegunową, bo zmienia nastroje, no chyba, że ją dopadła akurat kobieca przypadłość.

      A popełniłem taki tekst, jak chcesz zerknij:

      https://antynauka.blogspot.com/2019/12/o-pewnej-mapie.html

      Usuń
    6. antynauka
      Ciekawa analiza od strony graficznej. Z tym że Bieszk nie był pierwszym powołującym się na tę mapę - z tego co kojarzę prędzej powoływał się na nią Szydłowski w swoim youtubowym kąciku z bredniami :D

      Usuń
  6. Ta lechicko podrasowana mapa ma jeszcze jeden feler - jest pustynią. Część zachodnia upstrzona jest miastami, a lechicka nie może pochwalić się żadnym grodem nadwiślańskim. Ani chybi nasi turboprotoplaści rozpętali wojnę jądrową wymazując wszelkie osady z mapy. Co za paskudny wandalizm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miasta lechickie były jak Miasta Zamknięte w ZSRR:
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Miasto_zamkni%C4%99te
      tak było, nasi przodkowie ukryli miasta w obawie przed kolejnym atakiem Gadoidów z planety Maldek, którzy wszak już raz spuścili Ario-Lechitom na głowy asteroidę :D

      Usuń
    2. Nie tylko w ZSRR. W Polsce mamy Borne Sulimowo, które na mapach było lasem. I coś w tym jest, przecież u kronikarzy w starożytności nie pojawiają się nazwy miejscowości w Polsce, ot nieliczne jak Calisia. Dobrze musieli pilnować więc żołnierze LSG - Lechicka Straż Graniczna co by do kraju wrażych szpiegów nie wpuszczać. Szlaki ino pośród puszcz wyznaczono co by kupcy mogli przejechać, a gdzie puszcz nie było drzew nasadzono i zaczekano, aż tak w niebo urosną, że widok na pola i osady zasłonią, tedy dopiero kupcom dozwolono przejechać. Ino jak który starał się ominąć tę zasłonę to straże go łapały, ubijały, a towar zabierano, rozgłaszając, że to zbójcy germańscy po lasach siedzą i sromotnie napadają na tych co ze szlaku zejść czelność mieli. Przez to i Rzymianie atakować nie mogli, bo nie wiedzieli w którą stronę się udać. Zaś woje lechiccy mogli swemi drogami szybko odwody podciągnąć i opór wrażym siłom stawić.

      Usuń
    3. Germanie to też byli Lechici, a tylko Niemcy z pomocą Watykanu przywłaszczyli sobie ich nazwę.
      Kto ci płaci za fałszowanie historii?!

      Usuń
    4. "Germanie to też byli Lechici"
      Kłania się Machulski. "Kopernik też była kobietą!":)

      Usuń
    5. "Przez to i Rzymianie atakować nie mogli, bo nie wiedzieli w którą stronę się udać"
      W sumie racja. Nie po to tworzy się dziesięcioomilejnijną cywilizację, żeby ją kalała swoją obecnością prymitywna rzymska gawiedź. Toteż w czasach lechickiej potęgi, chamstwo błąkało się gdzieś na dalekich peryferiach imperium, opylając antyczne buble za nasze turbocuda. Dopiero po inwazji watykańskiej dokonano rozbiórki lechickich metropolii i zapoznano się z geografią niedostępnego dotychczas terenu, nanosząc na mapy koryta rzek.

      Usuń
    6. Jak pomyślę, że nie daliśmy się kosmitom, a polegliśmy z jakimiś byle plemionami, to dochodzę do wniosku, że w okolicach przedmieszkowych musiał rządzić wyjątkowo perfidny antylechicki Wallenrod. Niech go Weles pochłonie.

      "spuścili Ario-Lechitom na głowy asteroidę"

      Czy aby nie tą, która wybiła dinozaury? Dinozaury co prawda odeszły trochę wcześniej, ale być może nasza turbohistoria nie jest jeszcze dostatecznie odkryta. Jestem głęboko przekonany, że smok wawelski, to ostatni z przedstawicieli wielkich gadów, który miał zaszczyt wyzionąć ducha z ręki poddanego wielkiego imperium.
      Nie zgłębiłem co prawda wszystkich dzieł szacownego kronikarza Bieszka, ale nie wątpię, że spłodzi w przyszłości coś w guście "Turbolechici kontra Hedora".

      Usuń
    7. Byłże tym Wallenrodem syn i następca wielkiego króla Kodana imieniem Kocz-Kodan. Za swe niegodziwości z katalogu władców usunięty został i dlatego nie poczytasz o nim u kronikarzy Bieszkosława, Szydłomira i Kosowita :D

      Usuń
  7. Chyba zacznę prowadzić spis najlepszych wypowiedzi szurów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ci wyjdzie coś w rodzaju Wielkiej Encyklopedii Powszechnej.

      Usuń
    2. Tam encyklopedię... Internetów nie wystarczy, żeby spisać słowa Ludzi z Otwartymi Głowami :D

      Usuń
    3. Już kiedyś ustaliliśmy, że otwarte umysły opuszczają żywiciela i podróżują po światach alternatywnych. Tych światów jest mrowie a mrowie, a każdy z nich może mieć mrowie a mrowie Wielkich Encyklopedii Powszechnych. Internety przy tym to bardzo maleńki pikuś.

      Usuń
    4. Sattivasa
      Szanowny przedmówco, jak przeczytałem na blogu czcigodnego Czesława B. tu nie chodzi o otwarte umysły, lecz o otwarte głowy w sensie dosłownym. Niejaki Dariusz Misiuna wypowiadał się w czymś, co Czesio zatytułował: "Modyfikacje ciała. 1. Dziura w głowie, czyli szybka droga do oświecenia".

      Usuń
  8. Znalazłem ciekawostkę na yt. Szydłowski składa samokrytykę:


    "Paweł Szydłowski
    4 years ago
    Ja cytuje Długosza, więc nie wymagaj , żebym to zmieniał dla twojej wygody.Długosz pisze , że słowiański tyle samo znaczy co polski, Dzisiejsze języki polaków , czechów i rosjan to mocna różnica w stosunku do początków polski, kiedyś te języki były bardziej podobne do siebie. Nasze dzisiejsze języki bardzo się różnią od pierwotnych. Mam wielki problem z przeczytaniu napisanej po polsku książki" Adam i Ewa mówili po polsku". Staropolski to tragedia. "

    I nie przeszkadza mu to bredzić o kwestiach lingwistycznych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego miałoby to Szydłowskiemu przeszkadzać? Wszak właśnie ignorancja własna i odbiorców to w Szurlandii cnota - ci wredni profesjonaliści to przecież tylko kłamio i kłamio. Otwarty umysł potrafi pokonać wszelakie przeszkody, by poznać PRAWDĘ.

      Usuń
    2. Przyszedł mi do głowy taki pomysł, ale nie chce mi się zbierać do tego materiałów. Wytykać Szydłowskiemu niezgodność z doktryną Bieszka, a Bieszkowi z doktryną Szydłowskiego. Z tym, że przestudiowanie ich doktryn to trudniejsze niż studiowanie doktryn heretyckich w chrześcijaństwie w wiekach II - VI, a i korzyść dla wiedzy żadna. Za to konsternacja wśród turbosów niezła, bo komu wierzyć? ;)

      Usuń
    3. Oni sami to widzą, ale jak kiedyś tłumaczył Czesio Białczyński, nie można takich różnic wyciągać dla "dobra sprawy" - nie wiem jaka to jest sprawa, ale jeśli ktoś kłamie w imię jakiejś "sprawy", to wiedz, że masz do czynienia z wyjątkowym padalcem o zwichrowanej psychice.

      Usuń
    4. Akurat kłamstwo dla sprawy to jedna z najstarszych tradycji ludzkości.

      Usuń
  9. "Za to konsternacja wśród turbosów niezła, bo komu wierzyć? ;)"

    Nie będzie żadnej konsternacji, ponieważ parafrazując dwie znane zasady:

    1. Bieszko ma zawsze rację.
    2. Jeśli Bieszko nie ma racji — patrz punkt 1.

    Z Szydłowskim jest to samo (chyba, bo nauki rzeczonego kaznodziei nie są mi znane).
    Oni nawet jeśli się różnią, to tak pięknie się różnią, że z tego tylko harmonia wynika. Na pohybel oponentom.

    Poważniej mówiąc - kto miał się zorientować, że jest to turbohucpa, już dawno skojarzył.
    Kto lubi bajki, ku pokrzepieniu serc, ten też sobie da spokój, kiedy przeminie moda.
    Elitarna gwardia "wtajemniczonych" będzie trzymać się najdłużej, wierząc, że stanowi oświeceniową awangardę, kłującą balon "kłamstwa". Nigdy nie mieli imperium. To nie było nawet księstwo, a zaledwie sioło samych swoich, plus gromada turystów spragnionych egzotyki. Urlop minie, turyści wrócą do domów, a Bieszk i kompania zostaną w wąskim gronie wzajemnej adoracji śniąc o utraconej potędze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już im sprzedaż leci na łeb na szyję. Z tego co wyciągnąłem z wypowiedzi oszołomów:

      Sprzedaż pierwszej książki Bieszka - ok. 100 000 (!) sztuk. I to co najmniej.
      Sprzedaż książki Szydłowskiego - ok. 12 000.
      Sprzedaż książek Kosińskiego - średnio ok. 6600.

      Paliwko się kończy, ludzie już widzą, że to bełkot wariatów.

      Usuń
    2. Sprzedaży Bieszka procentowo nie doceniłem, bo liczyłem tylko 60 tys. dodruków. Niczego to nie zmienia. Gdyby na rynku wystawił goły tyłek, też wzbudziłby sensację. Prawdopodobnie nawet niektórzy robiliby zdjęcia. Jego sukces wydawniczy rozpatruję w podobnych kategoriach.

      Usuń
    3. Nie wiem czy to w ogóle sukces - zrobić z siebie głupka na taką skalę. Tu jednak Kosiński wygrywa :D

      Usuń
  10. Z początkowych nakładów niewiele wynika.
    Ponieważ brakuje mi miejsca na książki, przerzuciłem się na ebooki. Tu miejsce nie gra roli, bo karta pamięci pomieści ich tysiące. No i kupuję duże ilości. Kupiłem i Bieszka. Co z tego wynika? Tylko tyle, że z miejsca zaliczyłem go do kategorii fantastyka. Przypuszczam, że tak jest z ogromną ilością kupujących. Kupili, przejrzeli i nakład kolejnych "dzieł" będzie się kurczył, bo inaczej być nie może.
    Czytam, że krzyżowcy zdemolowali słowiański świat.
    A potem spoglądam, kogo to Bieszk odkopał, żeby zadziwić czytelników:

    Prokosz - pierwszy arcybiskup Krakowa
    Mateusz Cholewa - biskup krakowski
    Gaweł Mnich, Michał Kanclerz - mnisi św. Gawła
    Dzierzwa - mnich franciszkański
    Wincenty Kadłubek - biskup Krakowa
    Gall Anonim - mnich benedyktyński
    Jan Długosz - arcybiskup lwowski
    Marcin Kromer - biskup warmiński
    Benedykt Chmielowski - kanonik katedralny

    Cała galeria wrogów ideowych, którzy mieli na wieki zakopać Lecha z jego historią. Nawet pomijając fakt, że spora część rzekomych kronik, to podróbki, rodzi się pytanie, dlaczego akurat tym kościelnym można wierzyć, a innym już nie?
    Albo inny kwiatek. Na mapach Lechii są rzeki, czyli teren ogólnie był kartografom znany. Ale nie ma lechickich miast. Co jest grane? Z pomocą leci Bieszk podpierając się archeologią:

    "Istnienie portu Codan potwierdziły badania archeologiczne prowadzone podczas przebudowy nabrzeża Wyspy Spichrzów w centrum Gdańska w 2013 roku. Wydobyto wtedy skamieniałe dębowe pale fundamentowe i oporowe starożytnego nabrzeża portu na wyspie, które miały kilka tysięcy lat. Lokalizacja budowy na wyspie w delcie Wisły świadczy o kunszcie budowniczych, którzy wybrali strategiczne i najbardziej obronne miejsce."

    No brawo - potwierdzono badaniami archeologicznymi. Tyle, że ja sprawdzam rewelację w necie i na stronie https://archeologia.pl/wystawy/stale/95-1000-lat-gdanska-w-swietle-wykopalisk, ani nawet wzmianki o doniosłym odkryciu nie ma. Za to jak byk jest napisane, że:

    "Najstarszy Gdańsk zlokalizowano w pobliżu zakola rzeki Motławy, u zbiegu dzisiejszych ulic Grodzkiej i Rycerskiej. Założony został około roku 980, zapewne przez Mieszka I."

    U Bieszka założycielem jest Kodan (Kocz-Kodan też brzmi nieźle), który rządził w latach 2025–1968 p.n.e. Dalszych rewelacji już nawet nie weryfikowałem. Bieszk wielokrotnie pomstuje, że musi za historyków odwalać ciężką pracę badawczą i popularyzatorską, więc domyślam się, że tym razem porobił za archeologów. Poszedł, wykopał, zrobił datowanie i pochwalił się wynikami potwierdzonymi archeologicznie.

    Chyba Goebbels powiedział, że "im większe kłamstwo, tym ludzie łatwiej w nie uwierzą", ale kłamać, czy fantazjować jednak też trzeba umieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >Z początkowych nakładów niewiele wynika<

      To nie są nakłady początkowe. Co do Bieszka, to sam jakieś półtora roku temu mówił, że było sześć dodruków, czyli druk "główny" + 6 dodruków po 10 000 sztuk. Potem jego brednie ukazały się jeszcze w kolekcji De Agostini, a wczoraj sam widziałem w Carrefourze nowe wydanie kieszonkowe.

      Nakład Szydłowskiego obliczony na podstawie jego wynurzeń na YouTubie.

      Kosiński niedawno się chwalił na facebooku, że sprzedał łącznie 20 000 książek, co podzielone przez trzy, daje ok. 6600-6700 na tytuł.


      Z początkami Gdańska jest problem - okazało się, że tamtejszy gród powstał dopiero w XI wieku (a nie jak wcześniej uważano, w latach 70. lub 80. X wieku). Natomiast w innym miejscu znaleziono "coś", co wydatowano na lata trzydzieste X wieku.

      Usuń
    2. Dobrze. Czyli 0,16% Polaków kupiło książki Bieszka. A ilu ją przeczytało? A ilu się z nią zgodziło?

      Sprawdzam na lubimyczytac:
      1 książka - 137 ocen
      2 książka - 51 ocen
      3 książka - 22 oceny
      4 książka - 13 ocen

      Tendencja jest raczej wyraźna.
      Moim zdaniem Bieszk nie tyle strzelił sobie w stopę, ale jeszcze puścił serię po stopach kumpli po fachu. Gdyby skoncentrował się na czasach przedmieszkowych, mógłby to pociągnąć dłużej. Źródeł jest mało, rzetelnych książek popularyzatorskich jak na lekarstwo. Można wciskać kit na potęgę, podbudowując to odnalezionymi "kronikami" i "potwierdzać archeologicznie". Zabrał się jednak za królów chrześcijańskich, konfrontując swoją wersję z historią oficjalną, bardzo dobrze znaną i czar prysł. Lech okazał się nagi.

      Jeśli chodzi o Kosińskiego, to należy podzielić przez cztery, ponieważ jest dumnym autorem całych czterech książek. Przynajmniej wg lubimyczytac. I zgaduję, że większość sprzedanych egzemplarzy przypada na książkę pierwszą.

      Usuń
    3. Kosiński o sprzedaży informował pod koniec listopada - ja pisałem o tym już 1 grudnia:
      https://seczytam.blogspot.com/2019/10/dlaczego-turbolechita-kosinski-nie-jest_25.html?showComment=1575208940935#c2306546747597733685

      A jego czwarta książka wyszła 28 listopada, wiec dane dotycząc trzech pierwszych.

      Usuń
    4. Z tego co widzę przemija chyba też powoli moda na płaską ziemię, ale tutaj mają cały czas wsparcie religijne. Płaska ziemia to dogmat u fundamentalistycznych protestantów. Atlantyda też już zapomniana, Mu i Lemuria także, trzyma się mocno tylko Kubrick z lądowaniem na Księżycu. Anunnaki i Reptilianie też dołują. Pewnie za jakiś czas pojawi się coś nowego. Kiedyś to nawet Kijewski zyskał jakąś popularność, bo trafiłem na jego wypociny nawet na stronie jakiegoś gimnazjum. Psychotronika, hipnoza i tym podobne też w odwrocie. Zostają gdzieś te tematy, ale na uboczu. Nudzą się w głównym nurcie. Nawet teraz wydaje mi się, że chemtrailsy i antyszczepionkowcy są mniej aktywni. Zięba z witaminą C też powoli odpada, w końcu ilu będzie jeleni, którzy kupią witaminę C za 140 zł. Placebo nie zawsze działa, a kwota spora.
      Turbolechityzm ma się o tyle dobrze, że można sporo przekłamać, bo znamy sporo różnych faktów, jest tyle cywilizacji, a jednocześnie bardzo dużo nie wiemy. Można długo przekręcać i fantazjować. Do tego megalomania.

      Usuń
    5. Póki co Zięba nadal ma większe wzięcie, niż wszystkie turboleszki razem wzięte. A co się szurii będzie podobać za rok, dwa, trzy czy dziesięć lat, to nawet szuria nie wie. Gdzieś tam w czeluściach internetów i/lub na spotkaniach "otwartych umysłów" w katakumbach w tej chwili jakiś szur (bądż grupa szurów) zasiewa ziarno, które kiedyś wzejdzie, a plon zbierze ktoś, kto zauważy, że czas na żniwa.Taka jest kolej rzeczy.

      Usuń
    6. antynauka
      Chodzi Ci o tego Kijewskiego od ery miękkich skał i zoologicznego rasizmu?

      Usuń
    7. "A jego czwarta książka wyszła 28 listopada, wiec dane dotycząc trzech pierwszych."

      Rzeczywiście. Mój błąd. Przez nieuwagę sprawdziłem datę wydania przedostatniej książki.
      Kosiński wraz ze swoją twórczością zgrabnie wpasował się w kategorię: ezoteryka, senniki, horoskopy.

      Usuń
    8. Na lubimyczytac brak kategorii "pseudonauka" czy "szurostwo", stąd "ezoteryka, senniki, horoskopy" chyba najbardziej pasuje :D

      Usuń
    9. Atlantyda to, mówiąc słowami Miszcza Lema, mit uczciwy i starodawny, protestuję przeciwko mieszaniu jej z tfurczoscią turbów.

      Usuń
  11. Korzystając z okazji na YT przeprowadziłem eksperyment i przy okazji rozprawiania o chrzcie Mieszka (który się oczywiście nie odbył) odesłałem Paulinę Szmit, znaną w internetach również jako lavinka (gościła tutaj 23 listopada 2017 roku: http://seczytam.blogspot.com/2017/11/genetyczne-bajki-o-wielkiej-lechii.html#comment-form ) do powyższego artykułu. A oto efekty:

    Paulina Szmit
    4 godziny temu
    @Sattivasa A, czyli miałam rację, nie masz żadnych współczesnych źródeł, wszystko jakieś historyczne bajki zamówione przez historyków, żeby ich wersję wciskać naiwnym. Żadnego chrztu nie było, bo nie ma nań ani jednego dowodu pisemnego. I to tyle. Twoje linki są głupie, bo nie są do źródeł, tylko do kłamstw. To ty palisz głupstwa jedno za drugim, po kolei, po prostu nie masz dowodu ani źródła, to odwracasz kota ogonem, jakie to typowe dla studentów. Może jeszcze Ziemia jest płaska, co? :)

    Przyznaję, że czegoś takiego się mniej więcej spodziewałem. To nawet nie jest najzabawniejsze. Rzeczona dama zaledwie 4 miesiące temu na Wykopie palnęła coś znacznie śmieszniejszego:
    "Dagome iydex to falsyfikat podrzucony naiwnemu archeologowi. On nawet nie widział momentu znalezienia, przyniesiono mu, przyznał się w wywiadzie na YT."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście podszedłeś do dyskusji nieprzygotowany. Zamiast zmajstrować wcześniej jakieś współczesne źródło, uzbroiłeś się w historyczne bajki zamówione przez historyków:)
      Ponieważ mam wątpliwe szczęście być posiadaczem książki mistrza Bieszka, który ma aż nadto współczesnych źródeł, a historycznych bajań nie znosi, mogę łatwo pouczyć Paulinę S. słowami turbomistrza, który cytuje historyka Augusta Biełowskiego. Ten zaś szczodrze zafundował Mieszkowi dwukrotny chrzest - najpierw w obrządku słowiańskim, a potem łacińskim:

      "Nie inaczej jak tylko chrzest Mieczysława, w siódmym roku życia dokonany, był chrztem w obrządku słowiańskim, bo tego obrządku trzymał się prawdopodobnie i ojciec jego, i xiąże czeski Bolesław, na którego dworze odbyć się miała ta uroczystość; w późniejszym wieku zaś, radząc się widoków polityki, pojął około roku 965 Dobrówkę, a za jej wpływem przeszedł sam na obrządek łaciński i takowy w królestwie swojem rozprzestrzeniał"
      "Wszakże to samo duchowieństwo unosiło się źle zrozumianą gorliwością tak, że nawet dwukrotnie chrzczony Mieczysław nazwany jest jeszcze poganinem na nagrobku Bolesława Chrobrego"

      Bieszk raczył wychłostać herezje Pauliny S. nie tylko cytatem, ale również własnymi słowy:
      "(...) można sobie wyobrazić, jaki szok wywołał w Lechii oficjalny chrzest króla Mieczysława II i jego otoczenia oraz zarządzone przez niego zmiany w życiu religijnym, społecznym i osobistym (chrzest, msze, święta, post, pokuta itd.), a także gospodarczym (...)"

      No i jak nie ma dowodu pisemnego, jak jest?

      Rozumiem, że Paulina S. może nie kochać historycznych bajek, ale żeby nie znać dzieł turboautorytetu? Wstyd! Kroi się jakaś turboschizma. Oby się tylko ekskomuniką nie zakończyło.

      "Dagome iydex to falsyfikat podrzucony naiwnemu archeologowi. On nawet nie widział momentu znalezienia, przyniesiono mu, przyznał się w wywiadzie na YT."

      Zaglądamy do klasyka:

      "(...) obszar Lechii obejmował ziemie Państwa Szczecińskiego, określone ściśle w Dagome iudex wraz ze Szczecinem, Wrocławiem, Krakowem, oraz dalej na południe ziemie słowackie do miasta Ostrzyhomia nad Dunajem, Egeru i rzeki Cisy – ogółem około 300 tys. km2 powierzchni."

      "Wracając do tematu, Dagome iudex, który opisałem w (...), podtrzymuję opinię, że tłumaczenie tekstu tego dokumentu dokonane przez T. Millera (patrz bibliografia) jest najlepsze i najbardziej precyzyjne (...)"
      "W związku z powyższym wydaje się, że taki dokument mogła spreparować tylko Oda w tajemnicy lub już jako wdowa na wygnaniu, sądząc, że przyniesie to jej i synom protekcję papieża i być może cesarza."

      To jest nawet zabawne, że Bieszkiem można pokarać "źle zrozumianą gorliwość".

      Co jeszcze lepsze, można Bieszkowi dowalić Pauliną S.:
      "To ty palisz głupstwa jedno za drugim, po kolei, po prostu nie masz dowodu ani źródła, to odwracasz kota ogonem, jakie to typowe dla studentów. Może jeszcze Ziemia jest płaska, co? :)"

      Usuń
    2. Twoje rozumowanie skażone jest akademickością. W rozległych dziedzinach Szurlandii książę Mieszko może być zarazem ochrzczony i nieochrzczony, a Dagome iudex może być falsyfikatem z czasów najnowszych i zarazem dokumentem średniowiecznym. To są detale bez znaczenia dla PRAWDY.
      Co oczywiście nie wyklucza takiej czy innej schizmy, tyle, że nie wiadomo, co nią jest, a co nie.

      Usuń
    3. Z chrztem Mieszka było jak z kotem Schrödingera - jednocześnie był i go nie było :D

      A co do Lavinki, to wyjątkowo odporna na wiedzę i myślenie jednostka. Słowa o Dagome iudex (przepraszam: iydex) wskazują, że także zaburzona - co zdaje w tym środowisku normą, bo np. o Kosińskim myślałem, że to zwykły cwaniaczek, a jak poczytałem, to klienci jego filipińskiej Arkadii zarzucają mu, że ma problemy osobowościowe (padła wręcz "diagnoza": narcyzm) i nadużywa alkoholu. Pisali też, że po "spożyciu" zamęczał różnymi teoriami spiskowymi :D

      Usuń
    4. I jeszcze coś z tej samej bajki. Oto znowu na YT pewien znafca (@infernus 1963)światu całemu ogłosił, że "Brak jest obiektywnych informacji o chrzcie Mieszka I, a jedyny zapisek na ten temat powstał w Krakowie ponad 150 lat po tym rzekomym wydarzeniu, a wiec jego wartość dowodowa jest wręcz nikoma, a nawet żadna."
      Nie bardzo mi się chciało z kolejnym ignorantem użerać, więc wspomniałem o Thietmarze. Oczywiście badafca nie dał się zbyć i popełnił coś takiego:
      "Wskaż, proszę, ten fragment Kroniki Thietmara gdzie znajduje się zapisek np: Dux Mesco baptizatur. Bo ja niczego takiego sobie nie przypominam. Jedyny zapisek dotyczący Mieszka to porównanie z Bolesławem Chrobrym w kontekście wyniesienia Bolesława przez Ottona III w trakcie zjazdu w Gnieźnie."
      No dobra, zacytowałem mu Thietmara (złośliwie, przyznaję, po łacinie) i odesłałem do kroniki w przekładzie Mariana Zygmunta Jedlickiego, wspominając przy tym, że znajdzie tam sporo więcej informacji o Mieszku. Ponadto (jak w przypadku lavinki) odesłałem go do powyższego artykułu.
      A oto odpowiedź:
      "Poczytaj sobie o Kronice Thietmara dokładniej, w tym również o jej polskich tłumaczeniach, bo poszczególne wersje tej kroniki znacznie się od siebie różnią, z uwagi na fakt, iż późniejsi kopiści dokonywali "uzupełnień". A moją edukacja historyczną choćby z przyczyn formalnych zdecydowanie nie musisz się zajmować bo chyba nie masz do tego kwalifikacji. A źródła należy poddawać zarówno krytyce wewnętrznej jak i zewnetrznej, a nie jedynie powtarzać to co znalazło się w jednym miejscu. I na tym zakończmy tę dyskusję bo to zdecydowanie nie jest na nią miejsce."
      Oczywiście i to wystąpienie skomentowałem, ale też przez dłuższy czas miałem niewesołe myśli. Co sprawia, że dojrzały (jak przypuszczam) mężczyzna takie dyrdymały wypisuje? Dlaczego nie potrafi się wycofać, pomimo tego, że nawet dziecko zauważy, iż palnął głupstwo?
      Ja rozumiem, że z racji odebranego niegdyś wykształcenia mam przewagę nad rozmaitymi badafcami i znafcami historii, ale przecież w tym przypadku dostał człowiek wszystko na tacy. I co? I nic.
      Może stosowne organy odpowiedzialne za edukację powinny wyciągnąć wnioski z zalewu szurii rozmaitej w wersji soft i hard (nie tylko o historię przecież chodzi) i od szkoły podstawowej uczyć weryfikowania źródeł informacji?

      Usuń
    5. > poszczególne wersje tej kroniki znacznie się od siebie różnią, z uwagi na fakt, iż późniejsi kopiści dokonywali "uzupełnień"<

      Jak sądzę, informacja, że mamy oryginalny tekst Thietmara nie dotrze i dalej będzie o pomyłkach kopistów? :D Nota bene te wypowiedzi coś mi przypominają - niedawno w tym stylu dyskutował ze mną na fanpage typ podający się za archeologa...

      Usuń
    6. W ostatnim swoim komentarzu poinformowałem go, że to są dwa rękopisy: autograf i korbejska przeróbka, pokrótce je omówiłem, nawet podałem linka do faksymile drezdeńskiego rękopisu. Nie wiem jeszcze, co z tego wyniknie. Może będzie udawał, że tego nie widzi, a może coś tam jeszcze palnie.
      A co do typa podającego się za archeologa - to szurklasyka jest. Wszak i tutaj gościłeś pewnego Anonima, który zaczął swoje wywody od "Jako historyk..." Na YT pewien miszcz też oświadczył, że jest historykiem, a następnie poinformował świat cały o swoim uciemiężeniu: "Nie podam swoich danych osobowych bo jutro bym już był bez uprawnień...".

      Usuń
    7. "Mieszko może być zarazem ochrzczony i nieochrzczony, a Dagome iudex może być falsyfikatem z czasów najnowszych i zarazem dokumentem średniowiecznym."

      Sojusz światów alternatywnych. W tym szaleństwie jest metoda, bo będąc za, a nawet przeciw, nie sposób się mylić.
      A jak krynica mądrości tłumaczy obecność tajemniczych budynków z krzyżami w Polsce? Oddolna inicjatywa? Spontaniczna moda budownicza? Dzieło Welesa? Historyczne bajki zamówione przez historyków? Fatamorgana?
      Kpię sobie, aczkolwiek wiem, że Paulina może mieć rację. Wystarczy włączyć Crusader Kings i odpowiednio przeprowadzić rozgrywkę. Mieszko nie będzie miał chrztu, a Lechia zapełni całą przestrzeń monitora.

      "Jak sądzę, informacja, że mamy oryginalny tekst Thietmara nie dotrze i dalej będzie o pomyłkach kopistów?"

      Typowe problemy z literaturą. Jeśli przewagę zdobywają opracowania promujące Lechię, to one zaczynają mieć rangę wiarygodnego źródła. Idealna nisza dla fantastów, gdzie spekulacje to fakty, fakty to kłamstwa, itd. Tak z chaosu wyłania się autorytet, który wie wszystko i skupia za sobą stado meczących do wtóru owiec.
      Białczyński popełnił "Mitologię Słowian", która jest "beletrystyczną, chronologiczną opowieścią o tym, co działo się od stworzenia świata, aż po czas mitycznych początków pierwszych państw słowiańskich". Innymi słowy jest to fantastyka oparta w jakimś stopniu na naszym wyobrażeniu o słowiańskich wierzeniach. Kupujący ma małą świadomość, że brakuje źródeł na ten temat, a badacze opierają się na przekazach pośrednich. Ów kupujący żyje więc w błogim przeświadczeniu, że trafiła mu się kronika, czyli zbiór faktów. Przeczyta, a potem robi za kolejnego eksperta. A jak wiadomo ekspert nie myśli. On wie.

      "Co sprawia, że dojrzały (jak przypuszczam) mężczyzna takie dyrdymały wypisuje?"

      Szukając wzmianki o "Mitologii" trafiłem na filmik youtubowy. Darowałem sobie odsłuchiwanie orędzia do narodu, ale przeglądnąłem pobieżnie komentarze. Niejaki eRemi Olo ogłasza:

      "Ja nie czekam na zmianę programu szkolnego uczę moje dzieci i wnuczkę już teraz".

      Uwagę, że wnuczka będzie zbierać jedynki w szkole, pogardliwie kwituje:

      "jedynki z historii to już tradycja rodzinna. Nikomu to nie zaszkodziło . A kłamstwa są niestrawne. Autorytet nadal mam."

      Stąd się potem biorą Pauliny wszelkiej maści, którym "to nie zaszkodziło" i z zapałem kultywują tradycję rodzinną, przekazaną w dzieciństwie przez autorytet jedynkowego dziadka. Tak na marginesie - jest mała szansa, żeby dziadek otrzymywał jedynki, bo skala ocen był kiedyś inna. A może już wtedy, specjalnie dla niego, rozszerzono stopniowanie, aby docenić wyjątkowy stan umysłu?

      Gdy pojawił się głos z innej bajki:

      "Lansowanie teorii, że na ziemiach współczesnej Polski była jakaś większa cywilizacja jest brednią umysłu w malignie !...
      Proszę pomyśleć : lasy i puszcze, żadnych dróg, błota i mokradła przedzielane licznymi rzekami i jeziorami..
      Kiedy to się zmieniło ?"

      Rzeczowo i spokojnie został spacyfikowany kontrargumentem nie do odparcia:

      "Kasandra Wera a poszła won szmato na dno piekieł i nie wyłaź stamtąd nigdy +++".

      Ciekawe jakie piekło miał na myśli podmiot liryczny? Chyba nie chrześcijańskie?

      Sława mu.

      Usuń
    8. >Ciekawe jakie piekło miał na myśli podmiot liryczny?<

      Sam się zdemaskował zdrajca, chazarsko-reptiliański mieszaniec :D

      Usuń
    9. Na YT pewien miszcz też oświadczył, że jest historykiem, a następnie poinformował świat cały o swoim uciemiężeniu: "Nie podam swoich danych osobowych bo jutro bym już był bez uprawnień...".

      IMHO ten ktoś był budowlańcem.

      Usuń
  12. W sumie to tak jak z mapą Lechina empire. Turboski na swoich stronach umieszczają obok siebie obie wersje mapy i jeszcze twierdzą, że obie pokazują "to samo". Brak logiki im kompletnie nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja dopuszczam tez opcję, że im intelekt nie pozwala dostrzec różnicy. Wszak to nie są tytani intelektu, a precyzyjniej - to nie jest nawet intelektualna warstwa średnia :D

      Usuń
    2. Zabawne, ktoś kto ową mapę nasmarał, nie bardzo się wysilił. Nadal ma podpis "Europa and the East Roman Empire 533 - 600" a nie "Lechia Empire"

      Usuń
  13. "A jednak się kreci!" Tak kiedyś zakrzyknął prześladowany przez Watykan i innych turbokossiniarzy wielki lechicki astronom Galilesław Galilejski.
    Jeszcze tydzień temu przekonany byłem, że nie bardzo wiadomo, co jest u turbosków schizmą, a co nią nie jest. Jakże się myliłem! Oto przedwczoraj zaczęła się poważna debata "teologiczna", w której uczestniczyli "Atanazy" Czesław Białczyński i "Ariusz" Andrzej Szubert znany również jako Opolczyk:
    https://bialczynski.pl/-2020/01/12/slavia-lechia-tomasz-j-kosinski-turbogermanska-slowianszczyznaczyli-wspolczesna-krucjata-przeciw-neoslowianskim-ideom/
    Polecam lekturę komentarzy. "Atanazy" wyraźnie zakreślił granice ortodoksji, przedstawił z grubsza kanon świętych tekstów. Zyskał też wsparcie pomniejszych uczonych w piśmie. Być może miałem przyjemność oglądać przebieg obrad soboru podwawelskiego i tylko czekać na jakieś credo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tle Białczyńskiego to nawet Opolczyk jakby normalniejszy.

      Usuń
    2. Widziałem już takie tła, że Opolczyk przy nich to niemal akademicka ortodoksja, a Białczyński to wydaje się tylko trochę ekscentryczny.

      Usuń
    3. Czesław żyje we własnej, alternatywnej rzeczywistości. Teraz czekam kiedy zacznie się awantura Psychiczny Czesio vs Zapijaczony Tomaszek :D

      Usuń
    4. Fakt. Białczyński goni w piętkę. Bełkot Waldusia "Matejki" Wróżka jest dla niego "bardzo rzeczowym i merytorycznym głosem w sprawie".

      Usuń
    5. No, Wróżek wie co mówi, wszak jest silnie kształcony kierunkowo - mechanik/kierowca to nie w kij dmuchał :D

      Usuń
    6. Kłótni w rodzinie ciąg dalszy. Na FB dietetyk Szydłowski zarzucił brak wiedzy historycznej leśnikowi Kosińskiemu. Widać, że tort się kurczy i sentymenty idą na bok.

      Usuń
    7. Cóż, tak to już jest - czubki w końcu muszą się pożreć.

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. "Chcesz się dalej ośmieszać – masz do tego prawo. Tylko nie zapominaj – wcześniej byłeś przynajmniej dla niektórych związków rodzimowierczych autorytetem. Obecnie jesteś dla większości pośmiewiskiem."

    Toż to szok. Zapamiętajmy tę chwilę, bo tak tworzy się historia. Opolczyk rzucił wyzwanie papieżowi rodzimowierczych. Aż dziw bierze, że nie został natychmiastowo potraktowany edyktem:

    "Oświadczam
    Blog, który toleruje w jakiejkolwiek postaci u Siebie człowieka tak doszczętnie skompromitowanego jak łżąca bezczelna wesz zwana KTOŚ, osoba absolutnie ANONIMOWA, która skompromitowała się na całej linii urządzając akcję obsmarowania Białczyńskiego, czyli działając ewidentnie przeciw całemu środowisku rodzimowierczemu, słowiańskiemu i ekologicznemu oraz ruchowi Wolnych Ludzi i Nowej Świadomości w Polsce i na świecie, i nie dostarczając najmniejszego dowodu w tej sprawie, nie może być dla nas źródłem żadnych WIARYGODNYCH INFORMACJI. Żadnych.
    Dotyczy to tych wszystkich blogów i stron, które świadomie tolerują tego trolla o sowieckiej, faszystowskiej i antysemickiej mentalności.
    Pozdrawiam wszystkich
    CB"

    Howgh!

    "mamy własne media i organizujemy własne ŚRODOWISKO polityczne" + "MAMY JUŻ kilka MILIONÓW WYZNAWCÓW W POLSCE I WŚRÓD POLAKÓW NA ŚWIECIE" oznaczać może tylko jedno: Białczyński na prezydenta.
    Choć nie wiem, czy taki wybór jest ważny. Wszak liczy się tylko "Wiec Słowiański — prawdziwie demokratyczny, prawomocny, zwoływany przez starszyznę wybraną na poprzednim wiecu", a dzisiejsza moda pozwala głosować również gołowąsom.

    "Cała Europa od czasu około II wieku n.e. pogrążyła się w NIEBYCIE, w CZARNEJ DZIURZE, z której zaczęła wyłazić bardzo późno w tzw Odrodzeniu – Intelektualnym polegającym na tym, że odkrywano na nowo zioła o których działaniu i istnieniu zapomniano"

    I tu jest pies pogrzebany. Niestety turbozioła dają zbyt mocnego kopa.

    OdpowiedzUsuń
  16. Padłem. Ze strony Białczyńskiego. Wiecie skąd nazwa Frankowie?

    – Wrona, słowo dźwiękonaśladowcze od trzepotu skrzydeł, w gwarze – wruna, pierwotnie – fruna, fruwać, fruu…

    W herbarzu polskim, który zachował nazwy dawnych rodów, mamy ród – Ślepowron, do którego przypisane jest około 200 nazwisk rodowych. Ślepowron – ptak polujący nocą, mniejszy od wrony, niekiedy zwany wronkiem. Wronki – siedziba rodowa Ślepowrończyków. Słowo wypowiadane z ruska – Wranki. Gdy wrócimy do pierwotnego „fru..”, mamy Franków. Zatem nazwa Franki, jest nazwą słowiańską

    No to już można wysoko dać w rankingu ażurowa gości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzę w komentarzach u Czesia, nasi Turbolechici są Murzynami, a przynajmniej murzyńskiego pochodzenia. Cytat:

      >Chasia16 stycznia 2020 o 23:48 Odpowiedz
      Nasze geny i korzenie- Nubia i Kusz. Warto to sprawdzić<.

      Usuń
    2. Ta Chasia to już jest całkowity odlot. Raczej nadaje się do leczenia szpitalnego. Coś mocno dostała wedami i medycyną naturalną po głowie. Każdy jej komentarz to już zapis choroby.

      Wysłałam kiedyś Panu Czesławowi zdjęcia. Jak ktoś już myśli po Słowiańsku to będzie umiał czytać. Wiedza jest i na zamku i ogrodach. Chociaż najeźdźcy mogli sporo wywieść. No ale drzew z korzeniami nie wywodzą. Zachował się układ parku. Są i bracie i Świątynia światła i orzeł i sowa i aleja lipowa i baby. Bardzo mnie zdumiała alkowa gdzie pościel była we wzory paproci. A to wszystko niebiosa gwieździste i wiedza.
      Poza tym jako mistyczna miałam kiedyś wizję nie miałam wtedy głagolicy w rękach. A było tak:
      Stałam na jakimś wzgórzu porośniętym trawą patrzę pod nogi jakaś tablica drewniana porośnięta trawą. Wyrwałam tę tablicę z ziemi. Widziałam jakieś wyryte litery. Oczyściłam z roślin usunęłam z pod spodu korzenie. To była głagolica. Kiedy się jej przeglądałam ona zapłonęła. Zobaczyłam ogień. Każda litera świeciła ogniem. To było niesamowite. Płonąca głagolica. Dla mnie głagolica jest pismem świętym.

      Nasze korzenie są w ziemi: Sewastopol, Archoangielsk, Nowosybirsk.

      Usuń
  17. Error. Telefon mi poprawił z szurów na ażurowa. Aha to tekst Kossakowskiego. I najlepsze w komentarzach objawił się tam prawdzic z wandaluzją. Ale to już chyba za dużo nawet jak na ich wyznawców.

    wandaluzja.pl 24 lipca 2019 o 10:54 Odpowiedz
    Można się zgodzić, że GERMANIE to słowiańscy Górale czyli HORWACI, która to nazwa pojawiła się po raz pierwszy na słupach granicznych Leszka Złotnika nad Donem z napisem HORWACJA. Ja jednak upieram się, że RZYMSCY Germanie zostali urobieni od Greckiego GARGAMELLA, co by znaczyło, że zamek na Krakowskich Bielanach zbudował GREK Gereon przed rokiem 3400 pne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, masz i poczciwy Juliusz Prawdzic-Tell się pojawił. A dopiero co komentowałem na facebooku:

      > Hmmm.... Jakieś gównoburze wybuchają ostatnio w turbowskim psychiatryku. Kosiński vs Szydłowski, Gawroński vs Opolczyk, Opolczyk vs Kosiński, Kosiński vs Bieszk, Opolczyk vs Bialczyński, Nosal vs Opolczyk, wszyscy vs Sanjaya... Normalnie, szambo wybija :D <

      Usuń
    2. Pieniędzy jest mało, jak się nimi dzielić? Ubywa gawiedź się znudziła, trwa walka o resztki. Sanjaya to jednak inny psychiatryk, to są jeszcze poważniejsze zaburzenia. O ile tamci są walnięci, to w przypadku króla Lechji mamy do czynienia z jasnym obrazem klinicznym. Szarża Prawdzica raczej nie będzie miała żadnych efektów, jest zbyt hermetyczny. Jego przeskoki myślowe są zbyt odległe.

      Usuń
  18. czubki się kłócą, to w pewnym sensie budujące

    OdpowiedzUsuń
  19. Na chrzest Mieszka nie ma dowodów ...
    Przypomniało mi to odkrycie Przemysława Urbańczyka. Otóż Mieszko I pochodził z rodziny Mojmirowiców, czyli chrześcijańskiej. Na co dowodem niezbitym słowa biskupa Thietmara są. Albowiem „Thietmar (IV, 55) nie nazwał Mieszka wprost poganinem, lecz napisał tylko, że był «pogrążony w wielorakich błędach pogaństwa»” („Mieszko Pierwszy Tajemniczy” s. 225, „vario gentilitatis errore implicitus esse”). Różnica, jak widać, przeogromna ...
    Jednak, jak zauważył Grzegorz Pac w recenzji pt. „Napiszmy lepszą książkę o Mieszku I!”:
    „W innych miejscach Thietmar mówi jednak o pogaństwie Mieszka wprost. Pisze więc, że książę „pozbył się jadu przyrodzonego pogaństwa/niewiary” (IV, 56: „innatae infidelitatis toxicum evomuit”), a opisowi obyczajów panujących w jego kraju towarzyszy uściślenie, że obowiązywały one, „gdy ten był jeszcze poganinem” (VIII, 3: „cum adhuc ille gentilis esset”).”
    A żeby było zabawniej, sam Urbańczyk „powinien być tego świadom, jako że pierwszy z przywołanych fragmentów cytuje ledwie stronę wcześniej (s. 224), drugi zaś przywołuje nieco później (s. 276).” Vide: https://apcz.umk.pl/czasopisma/index.php/KH/article/view/KH.2015.122.3.05/12883 (s. 544).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, o pracy Urbańczyka jako historyka (którym nie jest, a bardzo chce być) mam jak najgorsze zdanie - zarówno od strony merytorycznej, jak i psychologicznej :D (narcystyczne przekonanie o własnym geniuszu, brak umiejętności rozstania się z nietrafioną hipotezą, manipulacje źródłami i literaturą, hejterskie odpowiedzi na krytykę).

      Usuń
    2. Jego impertynencje pod adresem Sikorskiego też mnie ubawiły. Czytam „Runy słowiańskie” Kosińskiego, odkrył on „historycy domagają się w tej sprawie dowodów pisanych, a sami – jak wiadomo – takowych nie mają w odniesieniu do faktów, które funkcjonują w oficjalnym nurcie i powszechnej świadomości, wystarczy tu przytoczyć chociażby sprawę chrztu Mieszka I. Przecież tak ważne wydarzenie w historii naszego kraju, jak i tej części Europy musiało zostać odnotowane w kronikach, czy innych dokumentach, a jednak nic takiego nie ma. (...) Odnoszenie się tu do tajemniczego Dagome iudex o przekazaniu „państwa gnieźnieńskiego” pod opiekę papieżowi, spisane prawdopodobnie na łożu śmierci Mieszka dla zapewnienia praw jego drugiej żony Ody i jej synów, nie ma nic wspólnego z oczekiwanym materiałem dowodowym na to, że Mieszko był ochrzczony, a tym bardziej gdzie to zrobił i kiedy. Nie przeszkadza to jednak nikomu w hucznym obchodzeniu kolejnych rocznic tego wątpliwego wydarzenia i nauczania o tym w podręcznikach szkolnych.” (s. 25n) Czyli poganin Mieszko oddał państwo w opiekę papieżowi...
      „W przeciwieństwie do sprawy nieudokumentowanego chrztu Mieszka I, akurat na temat posiadania sztuki pisania przez Słowian i innych „barbarzyńców” można jednak znaleźć bardziej konkretne relacje u wielu autorów starożytnych, wystarczy po nie sięgnąć, zamiast powielać propagandowe dogmaty.” (s. 26n) I garść „przykładów” pasujących do tematu „run” Słowian jak pięść do nosa. Np. „Sam Cezar też potwierdzał, że Gaulowie i Helweci od dawna używali pisma.” Po sprawdzeniu okazuje się, że druidzi znali pismo greckie (czyli nie rodzime) lecz go nie używali przekazując swą wiedzę ustnie (Wojna Galijska 6,14).

      Usuń
    3. Nie wiem, czy warto jeszcze poświęcać uwagę Tomaszowi Kosińskiemu. "Slavia Lechia" w letargu od kwietnia, zbiórka na nowe "dzieło" zamarła. Pomimo reklamy u Białczyńskiego pojawiło się tylko 25 darczyńców, nie udało się zebrać nawet jednej trzeciej potrzebnej kwoty.

      Usuń
    4. Ale Bellona ma mu wydać kolejny wyrób książkopodobny pt. "Wiara Słowian" - wg Świata Książki ma to się ukazać 12 sierpnia.

      Usuń
    5. Anonimowy30 lipca 2020 20:37
      Widać tu jak na dłoni kompetencje Kosińskiego, a raczej kompletny brak takowych kompetencji.

      Usuń
  20. Dobry wieczór. Ja tylko na moment, w latach 2015-2016 też byłem zaliczany do turbolechitów, dawałem wiarę w wywody Szydłowskiego na yt. W 2017 roku trafiłem przypadkiem na pański blog, oczywiście nie tylko lektura tego blogu doprowadziła mnie do mojego dzisiejszego światopoglądu, ale ten blog był drogowskazem. A więc dziękuję panu za walkę z turbolechityzmem, dziękuję też Sigillum Authenticum jak i Sattivasie (pamiętam jego dyskusje na yt z Veneto). Najtwardszych turbolechitów nie nawrócicie, ale na pewno uda wam się nawrócić na ścieżkę nauki początkujących turbolechitów. Jeszcze raz dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowo.

      Usuń
    2. Miło. Sattivasa - a już się zastanawiałem co się stało, że tak zniknąłeś z neta...

      Usuń
    3. Zniknąłem, gdyż ta internetowa aktywność to tylko mniej ważne hobby.
      Wczoraj tylko na YT sprowadzałem na drogę cnoty kogoś, kto bezrefleksyjnie łyknął opowieści Antoniego Mironowicza o misji metodiańskiej na ziemiach polskich do XI wieku. Widziałem, że i Ty tam ślad swój pozostawiłeś.
      Skutek przerósł oczekiwania. Mój rozmówca uznał wreszcie, że ani u Galla, ani u Wincentego nie ma jednak ani słowa o potężnej metropolii słowiańskiego obrządku.

      Usuń
    4. Ooo, czyli myślący rozmówca Ci się trafił. A Mironowicz wciąż te swoje bajki plecie i wciąż z tą samą podstawą w literaturze: dalej podstawą Potkański, Umiński, Widajewicz, Lanckorońska, Łowmiański, Klinger, Kmietowicz - w ogóle nieznane mu są takie nazwiska jak Polek, Panic, Poleski. I - teraz kabaret - w pracy z 2017 roku Mironowicz podaje:

      >Najnowsze publikacje, uwzględniające odkrycia archeologiczne, potwierdzają obecność obrządku słowiańskiego na ziemiach polskich przed i po 966 roku<.

      Facet nie zna literatury, nie zna badań, ale wie, że potwierdzają jego wymysły :D

      Usuń
    5. Te najnowsze publikacje to mogą być jego publikacje, a te odkrycia archeologiczne to może być cokolwiek, np. stare fantazje wiślickie.

      Usuń
  21. Podobno w ostatniej książce naczelny turbolechita Bieszk ujawnił nieznaną wersję Kroniki tzw. Galla Anonima. Czy będzie o tym wpis na blogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje się, że Bieszk "odkrył" XIX-wieczne (z 1821 roku) tłumaczenie Galla. W każdym razie na nie powołuje się na facebooku ("M. Galla z 1821 r. a nie późniejszego zmanipulowanego, któremu także obcięto daty panowania władców oraz część starożytną kroniki").

      Zdaje się, że chodzi mu o coś przetłumaczonego przez Hipolita Kownackiego (wyszło to pt. "Historya Bolesława III króla polskiego") - to kronika Galla, do której Kownacki dokleił z jakiejś późnej kroniki (zdaje się, że Dzierzwy) część z mitycznymi dziejami Polski przed Siemowitem.

      Oczywiście Bieszk - orzeł badania źródeł uznał, że ta tłumaczona kompilacja jest nieznaną wersją kroniki Galla i to pochodzącą bezpośrednio od kronikarza.

      Nie mam dwóch ostatnich płodów bieszkowej wyobraźni, więc raczej nie będę o tym pisał. No chyba że mnie natchnie i kupię te dwa gnioty.

      Usuń
    2. Orzeła Bieszka zrozumieć trzeba. Początkowy sukces lechickiego szurowanie to już pieśń przeszłości. On się stara przystosować: a to chronologię "poprawi", a to tablicę ku czci Leszka Awiłły na nowo "przetłumaczy", to i Galla Anonima kronikę może od nowa napisać.
      Niestety, to mu i tak nie pomoże. Łaska szurów na pstrym koniu jeździ. Mają już nowych miszczów sztuki odkrywania tego, co zakryte. Czcigodny Janusz Bieszk staje się zramolałym klasykiem. A z klasykami to wiadomo, jak jest: w szkołach o nich uczą, ale nikt ich nie czyta.

      Usuń
    3. Przyznaję, że trochę wypadłem z obiegu. To kto teraz, po Bieszku, jest na topie?

      Usuń
    4. Mie wiem wydaje, że chyba nikt, póki co. Trochę towarzystwo opadło z sił.

      Usuń
    5. Torkel
      Koronawirus ich załatwił. Szury przerzuciły się na poletko wirusosceptycyzmu i antyszczepionkowstwa - nie było publiki. Co prawda większość naszych turbolechickich bardów próbowała coś dłubać i w temacie wirusy & szczepionki, ale kudy im tam do weteranów, którzy na tym zęby zjedli. NIe przebili się przez konkurencję...

      Usuń
    6. Czesław Białczyński się bardzo stara.

      Usuń
    7. Stara, ale w szurostwie turbolechickim to on jest I liga (po ekstraklasie - bardach z Bellony), a w antyszczepionkowym to co najwyżej okręgówka. No Czesio przy Sosze albo Ziębie to jak Jakub Piątek, zawodnik klubu Foto Higiena Błyskawica Gać przy Krzysztofie Piątku z Herthy Berlin :D

      Usuń
    8. Wszystko przez to, że on łapie mrowie a mrowie srok za ogon, wszystko ku większej chwale Jego Imienia.

      Usuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale kupa gówna te wasze rozkminki, Bogami jesteśmy a wy czarnogłowa mierzwa

    OdpowiedzUsuń